Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cisięstało!Jeślichceszmiećmniewswoimsztabie,
podporządkujeszsięustaleniomochronyzagroził
muzgrobowąminąDung.
Ustaleniaochronydotycząwystąpieńpublicznych…
próbowałsięjeszczebronićJin.
Ustaleniaochronydotycząogólniepojętego
bezpieczeństwaprzerwałmuGi.Przeztedwa
tygodnienapewnoczegośsiędowiemyibędzie
bezpieczniej.
Dwatygodnie?!wysyczałwściekleJin,awmyślach
powtarzałtylko:Dałemsłowo,dałemsłowo!Dobrze,ale
jawybieram,dokądjadę.
Nie.WłaśniestałeśsięsensacjądniawcałejKorei,
wkrajuniemamiejsca,gdzieniebyłbyśrozpoznany.
Gisięuśmiechnął,pierwszyraztegopopołudnia,idodał
tajemniczo:Wyślęciętam,gdzienapewnoniktcięnie
zna.
Gdzie?zapytałJin,niemającpojęcia,coplanuje
kolega.
Słowosięrzekłopowiedziałjużcałkiempoważnie
Giidodał:Jesteśmitowinien.
Mężczyźnimierzylisięwzrokiemjeszczeprzezchwilę,
jednakJinniemiałwyjścia.Niechciałnarażaćosób
postronnychnaniebezpieczeństwoitoprzypieczętowało
jegodecyzję.
Dobrzeodpowiedziałpodłuższejchwiliiusiadł
zrezygnowanyaledwatygodnieianidniadłużej.