Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłyhitemokolicy.Bizneskwitł,cocieszyłonietylko
Ankę,aletakżejejrodziców,którzybylizniejniezmiernie
dumni.Obojeczęstodoniejzaglądali,gdyżodrodzinnego
domudzieliłomożedziesięćminutpieszo.
Naniedzielnepopołudnie,pozamknięciucukierni,
zaprosiłanajbliższychnatorturodzinowy.
Cześć,kochanie!zawołałaodprogumama.
Cześć!Zapraszamnatorcikmalinowy!odkrzyknęła
zgłębiAnkairuszyła,byprzywitaćrodziców.
Wszystkiegonajlepszegozokazjiurodzin!Mama
ucałowałają,atatawyjąłzzaplecówpudełkoobłożone
różowymbłyszczącympapierem.
Och,dziękuję!Roześmiałasię,przyglądającsię
ciekawieprezentowi.Cotojest?Przyjęłapodarunek
odtaty.Ciężkiestwierdziłaizapraszającymgestem
wskazałaimjedenzstolików.Zarazpowinnybyć
dziewczyny.
Mamnadzieję,żetrafiliśmyzprezentem
powiedziałtajemniczotata.
Cześć,jużjestemprzywitałasięodproguZuza.
Słychaćbyło,jakściągabutyiprawiebiegiemkierujesię
wichstronę.Chybaniezjedliściejeszczetortu.
Ucałowałacałątrójkępokolei.Mójprezentbędziecię
cieszyłjutropowiedziałazuśmiechem.
JużsiębojęodpowiedziałażartemAnka.
RuszamyoszóstejranozarządziłaZuza.Spakuj
się,uwzględniającnocleg.Nigdyniewiadomo,cosię
przydarzy.Widzącminęsiostry,dodała:Tojest
prezent,więcmusiszgoprzyjąć.Podkreśliła,byniebyło