Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cre​ithjesz​czeniescho​dził?
Nie,sir.
AladyJane?
Miladyjestwparku.Jużprzedgodzinąwyjechała
naspa​cer.
Hm!
PanHamonsyknąłzniezadowoleniem,mnącgazetę
ikręcącswymgrubym,pałąkowatymnosem.Wieczorem
prosiłJaneCarston,bypozwoliłasobietowarzyszyć
podczasrannejprzejażdżki,aleodpowiedziałamu,
żenigdziesięniewybiera,gdyżjejulubiony
wierzchowiecsięochwacił.Stephensniebyłprzenikliwy,
aleprzypomniałsobieotrzymaneodswychpaństwa
in​struk​cje.
Miladysamadziwiłasiędziśrano,żejejkarosz
cho​dzizu​peł​niedo​brze.
Hm!mruk​nąłznówHa​mon.
Wyjąłwykałaczkęzkieszeniipocząłdłubaćnią
wzę​bach.
LadyJanemówiłami,żeosadziłakogośnajednym
zfolwarkówtojestniemówiłamitegosama,ale
sły​sza​łem,jakmó​wiłaotymlor​dowiCre​ith.Ktotojest?
Niewiem,sirodparłStephens,zresztązgodnie
zprawdą.Sądzę,żetojakaśpanizcórką...milady
spotkałapaniąwLondynieioddałajejdomek
nafol​warkudodys​po​zy​cji.
Ha​monuśmiech​nąłsiękrzywo.
LadyJanejestfi​lan​tropką,he?za​drwił.
StephensazdumiewałapoufałośćHamonawstosunku
doosoby,przedktórątenosobnikjeszczeniedawno
tańczyłnaczterechłapach.Tabezczelnośćzdumiewała
sta​regosługę.