Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
30listopada
KiedynaAndrzejaśnieg,
cichniegołąbeczkiśpiew
Matki.Wszędzie.Tamarastarałasięichniedostrzegać,
aletonietakieproste.Matkibyłyjednąznieodłącznych
częścipraskiejspołeczności.Grupą,doktórejTamara
nigdynienależałainigdyjużnależećnie…Udałojejsię
wporęzatrzymaćmyśliistłumićżal.OjciecDaniel
podczasostatniejspowiedzitłumaczył,jakmapostępować
wtakichchwilach.
Smutekniejestniczymzłym,
tonaturalnyzwiastunzmian
.
–Stoipaniwkolejce?–zapytałstarszymężczyzna
zwypełnionymkuponemwdłoni.
–Nie,proszę.–Odeszłanabok,byprzepuścić
staruszka,izerknęławstronękasy.Ondřejwłaśniepłacił.
Przechyliłotwartyportfelkuladzieizacząłniezdarnie
liczyćwysypanemonety.LatemTamarapomagała
mujeszczewczynnościachtakichjakpłacenie,teraz
Ondřejjestnakolejnymetapierehabilitacji,musirozwijać
samodzielność.
–Dałmipantylkodwadzieściakoron–usłyszałagłos
sprzedawcy.Biłoodniegoźleskrywane
zniecierpliwienie.–Brakujestu.
Ondřejcośodpowiedział,chybaniezrozumiale.Jegooczy
szukałyTamary.Szybkospuściławzrok,nibyprzeglądając
czasopismanastojaku.Ondřejniemógłsięzorientować,
żewciążgoobserwuje.
Ciągłakontrolaniejestwskazana.
Proszęniepilnowaćgonakażdymkroku,proszę
mupozwolićpopełniaćbłędy
,upominałjąjego
psychoterapeuta.
Paniwspółczuciegoosłabia.Możepani