Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Clancy,tuBlake.Słuchaj,wpłynąłemwłaśniedoportu
iokazałosię,żeczekałnamniejakiśfacetzberettą.
–Cotymówisz,Blake!Cosięstało?
–Załatwiłemgo,aledostałemwramię.–Zakręciło
musięwgłowie.–Cholera,Clancy.Tunikogoniema,
wszystkozamknięte.
–Czekajtam,zarazprzyjedziepolicja.Trzymajsię,
Blake,niedługozadzwonię.
Blakewyłamałzamekwdrzwiachodzapleczakawiarni,
znalazłnapółcewbarzebutelkęstarejbrandy,otworzył
jąipociągnąłsporyłyk.
–„Trzymajsię”–wymamrotał.–Łatwomumówić.
–Łyknąłponownieizemdlał.
****
WtymczasiewLondyniebyłajedenastawieczorem,
awklubieGarrickkończyłasięwłaśniekolacjadla
dwudziestuministrówzkrajówBrytyjskiejWspólnoty
Narodów.GenerałCharlesFerguson,kuswojemu
niezadowoleniu,zostałpoproszonyowygłoszeniemowy
natematskutkówekonomicznychterroryzmu
wewspółczesnymświecieiterazniemógłdoczekaćsię
końcaprzyjęcia.
Całaimprezamiałaskończyćsięodziesiątej,abyłojuż
sporopojedenastej.Wszystkozpowoduprzedłużającej
sięsesjipytańiodpowiedzi,wktórej,kuwłasnejirytacji,
musiałrównieżuczestniczyć.Trzyrazydzwoniłposwoją
limuzynęitrzyrazyprzekładałjejprzyjazd,ażwreszcie
tanudnaimprezadobiegłakońca.Wyszedłnajszybciej,