Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takczyowakprzezcałąniemaldrogęwszystkieczujnikiwpulpiciełączności
pozostawaływygaszoneiciche.Oczywiście,jeślinieliczyćnamiaru,którypoczterechlatach
milczeniaocknąłsięnagle,jakbyludzieodlecielistądnaprzydługispacer,aterazakurat
wrócili.Przytymtonieprzybycieziemskiegostatkuprzywoływałoichdoporządku.Oile
bowiemnaszeodbiornikimilczałytylkodlatego,żeodichnieustannego,bezładnegozgiełku
puchłynamgłowy,otylemilczenienadajnikówRubina”,celoweizaplanowane,zostało
uznanezawarunekpowodzeniawyprawy.Aprzynajmniejosiągnięciaprzeznaspunktu,
któryteoretyczniedawałszansęprzeprowadzenianiezbędnychoperacji.
Wekraniecośsięporuszyło.Spoddolnejkrawędzitarczywynurzałysiępowolitrzy
niewielkiebryły.Automaty.Patrzyłemchwilę,jakpełzną,niezgrabnieprzewalającsięprzez
odsłonięteżyłyskalne,okruchygłazów,niskie,szerokiekopczykijakbypozostałepodawno
wymarłych,olbrzymichkretach.Wyżejwolałemniepatrzeć.Zdążęjeszczeoswoićsięztym
widokiem.
Automatyzniknęłyzpolawidzenia,oddalającsięwtrzechróżnychkierunkach,abypo
przebyciukilkusetmetrówutworzyćposterunkiosłony.Kiedyodbierzemyodnichpierwsze
meldunki,kiedykalkulatorynaniosądanenazapisyprzywiezionezZiemi,awokienku
sumatorawyskocząrzędycyfr,będziemymogliopuścićstatek.
JestnamiarodezwałsięFros,wskazującekranłączności.Maszwspółrzędne?
Lutaskinąłgłową.
Mniejwięcejdwadzieściapięćkilometrównapołudniowywschódmruknął,nie
odrywającwzrokuodpulpitusumatora.Wpasieprzybrzeżnym.
Stacjawyrwałomisiębezwiednie.Oczywiście,stacja.Acóżbyinnego.
Jaktostacja?!obruszyłsięFros.Kto?Vianden?Mykin?Tentrzeci?Poczekajcie
strzeliłpalcamijakonsięnazywał?
TellerodpowiedziałpochwiliLuta.Wjegogłosiewyczułemjakbyniechęć.Po
prostustacjadorzucił.Możetooni.Przespaliteczterylataiterazimwstyd.Amożenie.
Myślę,żewkrótcebędzieszmógłsięprzekonać.
Frosumilkł.Przyjrzałemmusię.Siedziałsztywnowyprostowany,celującbrodąw
górnąkrawędźekranu.Jegodługie,szczupłepalcebębniłynerwowopoobudowiepulpitu.
Pasyjegofotelawalałysiępopodłodze.Gdybymgonieznał,pomyślałbym,żesięboi.Aleto
niewchodziłowrachubę.NietylkowwypadkuFrosa.
Zerknąłemnazegariuświadomiłemsobie,żeniezapamiętałemmomentulądowania.
Iledowyjścia?spytałem.
DziewięćminutodpowiedziałnatychmiastLuta.
Stereotyp?rzuciłem,spoglądającnatablicęsumatora.Zmojegomiejscaniemogłem
widziećwyników.
StereotypmruknąłjakechoLuta.
WszystkowporządkudopowiedziałFros.Zapięćminutrozwijamanteny.Może…
zawahałsiępowinniśmypoczekaćdonocy?Sygnalizacja…
Jaktujestpozachodziesłońca?przerwałem,zwracającsiędoLuty.Tenpomyślał
chwilę,poczympokiwałprzeczącogłowąiwzruszyłramionami.
Dostatecznieinaczejburknąłżebymiećkłopoty.
Jakbytopowiedzieć…zatoczyłłukrękąciemnoiprzeźroczyście.Dużoztego
wiecie?uśmiechnąłsię.Awogóledorzuciłszybkonieliczciezabardzonato,żetu
jużbyłem…Jasne?
Jużtosłyszałemburknąłem.
Trudnozapomnieć.Zacząłwczasiepierwszejodprawy,anastępnienieprzepuścił
żadnejokazji,żebydobrzewbićnamtowpamięć.Przesiedziałtudziesięćlat.Dziesięćlat
wodziłwzrokiempomorzachilądachotaczającychgozewszystkichstron,wbrewtemu,do
czegoprzywykłwswoimświecie,wbrewwszystkiemu,codyktowałyzmysłyiludzki
4