Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Marianuchwyciłacoś,coprzypominałotonówczesnych
rozmówbyłotonietylkoichprzedłużenie,lecztakże
jakbyichswoistarehabilitacja.Wtakisposóbpisała.
Nieczęstorobionoużytekzmateriałutegorodzaju
dziedzinażyciadomowegobyłaalbonadmiernie
sentymentalizowanailukrowana,albowywracana
nanice,przedstawianazironiąitraktowanazgóry.Dla
niejbyłtopełnoprawnymateriałliterackiidziękiniej
zrozumiałam,żemożnagowykorzystywać”.
Uważała,żejestwiększąbałaganiarąniżtenmityczny
stwór,„inniludzie”.Miałapewnewyobrażenie
doskonałości,którewjejpoczuciuinniuosabiali,aona
nie.Możebyłtoskutekjejdruzgocącegowczesnego
dzieciństwa,możeczęśćsilniezorientowanego
naczystość,protestanckiego,małomiasteczkowego
wychowaniawprowincjiOntario,jakieotrzymała
odrodzicówadopcyjnych.Niezależnieodprzyczyny,
zawszepowodowałotojejkłopotyzdziennikarzami.
Czułapotrzebę,bywwywiadachbyćszczera,
byukazaćsięjakoczłowiekzkrwiikości,zostawić
nawidokubrudnenaczynia,pustebutelki,wszystko;
amożekierowałasięskromnymumniejszaniemsiebie,
jakiegowymagająodswoichmieszkańcówmałe
miejscowości.Opowiadaławięcosobiehistorie,które
stawiaływzłymświetle,przytaczaławypadki,kiedy
zrobiłacoś,czegopotemżałowała,albokiedyzrobiła
zsiebieidiotkę,adziennikarzeoczywiścietehistorie
drukowaliiprzedstawialijakocałąprawdę,poczym
Mariansięwściekała,najbardziejnasamąsiebie.Nie
byłabynajmniejświęta,zresztąjejzdaniemniktnie
jestświętoszkowatośćirytowałaaleobraz
przeciwstawnyteżniebyłprawdziwy,oczym
doskonalewiedziała.Cechowałopoczucie
przyzwoitościiztrudempanowałanadtym,bynie
tłumiłojejonojakopisarki.