Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
samedubysmalone.Niezbadajejpan?
Jorischyliłsiękuchorej.Jegowzrokpadłnapustą
drewnianąmiskęnieopodalrąbkaspódnicy.Naczynie
wyglądało,jakbyktośpośpieszniewstawiłjedoklatki
itaksamopośpiesznieopróżnił.
–Kiedydostałaostatniposiłek?
–Wczoraj.
–Dzisiajjeszczenic?
–Karmięjąwieczoremrazemzinnymi–odrzekłchłop,
nieprecyzując,czymanamyślidzieciczyzwierzęta.
Zestajniobokdobiegłochrumkanieświń.–Tojak,jest
opętanaprzezdiabłaczynie?
Joriwyprostowałsięnatyle,nailetobyłomożliwe
wkomórce,postąpiłkroknaprzódiponownietrąciłbutem
ciałokobiety,łagodnie,tam,gdziespodziewałsięjej
biodra.Ustąpiło.Usłyszałjęk,apotemwschowkuznów
zapanowałacisza.Obrzuciłwzrokiemskołtunionewłosy
ikrzywiznękręgosłupa.Postawieniediagnozywtym
mrokuiciasnociebyłoniemożliwością.
–Myślę,żejesthisteryczką.Dokładniezbadajądoktor
Charcot,jużwklinice.Jajestemtupoto,bywydać
wstępneorzeczenie.
–Nicniezapłacę,jakmówiłem–odparłmonsieur
Desens,wyraźniezaalarmowanysłowem„orzeczenie”.
Jużonsięznałnatychwszystkichpieczątkach.
Dowszystkiegopotrzebnejestterazorzeczenie,nawet
wświńskiejzagrodzie.
–Tak,monsieur,mówiłpan.
–Nicniezapłacę.
–Nicpanniezapłaci.Zajakąśgodzinęprzyjedzieponią
powóz.
–Todobrze.–Słowagospodarzazabrzmiałytak
obojętnie,żeJoriodwróciłsięwjegostronę.Mężczyzna
schowałdłoniejeszczegłębiejpodpachyiwydąłusta.
–Czycórkamajakieśprzedmiotyosobiste,które
chciałabywziąć?Ubrania?Bieliznę?
–Żebyściejejzabraliwszpitalu?Nie.Niechpansobie
niemyśli,żeniewiem,jaktosięodbywa.
Joriprzygryzłwargę.Nieporazpierwszy,gdyoprócz