Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jenaróżnesposobyzakażdymrazem,gdysięporuszyły.
PewnegodniawielkimalarzzFlorencjiprzejeżdżałprzez
dolinęiwzgórza,naktórychGiottopasałswojeowce.
NazywałsięCimabueimówionoonim,żejest
najwspanialszymartystąnaświecie.Namalowałobraz,
któryucieszyłcałąFlorencję.Jejmieszkańcynigdy
wcześniejniewidzieliczegośpodobnego,choćbył
totylkodziwniewyglądającyportretMadonny
zDzieciątkiem,którzyniezbytprzypominaliprawdziwą
kobietęiprawdziwedziecko.Ajednakflorentyńczycy
uważali,żejestcudownyiuznaliCimabuego
zanajsłynniejszegoobywatelamiasta.
Krętadrogabyłapusta.Niebyłotunicdooglądania
opróczszarychgrzbietówwzgórz,więcprzybyszjechał
konnoprzedsiebie,rzadkopodnoszącwzrok.Wtem
natknąłsięnastadoowiecskubiącychskąpą,spaloną
słońcemtrawę,pilnowanychprzezmałego,opalonego
nabrązpastuszka,którypozdrowiłgowesołym:
–Dzieńdobry,panie.
Uśmiechchłopcabyłtakjasnyipogodny,żesławny
człowieksięzatrzymałizacząłznimrozmawiać.Wtedy
jegowzrokpadłnagładkąskałę,nadktórąpochylałsię
chłopiec,iartystaażdrgnąłzezdumienia.
–Ktotozrobił?–zapytałszybko,wskazującnaszkic
owcywyrytywkamieniu.
–Tojestjednazmoichowiec–odpowiedziałchłopiec,
spuszczającgłowęzzawstydzeniem.–Narysowałem
jątym.–Pokazałnieznajomemuzaostrzonykamień,