Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pokoju,ukrytyprzedwścibskimispojrzeniami.Czułem,żepracuje
misięznacznielepiej,kiedyjestemsam,anawetjeślinieudawało
misięzrobićwięcejniżzwykle,przynajmniejniebyłemupominany.
Wezwanie,któreotrzymałem,dowodziłojednak,żemojeodosobnienie
niemogłotrwaćcałegodnia.
Chciałeśsięzemnąwidzieć?zapytałem,wchodząc
doprywatnegogabinetuojca.
Jesteśwreszcieoznajmił,szerokootwierającoczy.Jutrowielki
dzień.
Odetchnąłemgłębiej.
Wiem.CzymusimyomówićharmonogramBiuletynu?
Nie,nie.Położyłmirękęnaplecach,żebymposzedłznim,aja
natychmiastsięwyprostowałemiskierowałemtam,gdziechciał.
Tobędziecałkiemproste.Wprowadzenie,krótkarozmowa
zGavrilem,apotempokażemynazwiskaizdjęciadziewcząt.
Skinąłemgłową.
Tosięwydaje…proste.
Kiedypodeszliśmydojegobiurka,ojciecpołożyłrękęnagrubym
stosieteczek.
Toone.
Spojrzałemnanie.Popatrzyłem.Przełknąłemślinę.
Teraztak:jakieśdwadzieściapięćznichmaoczywistezalety,
idealnedlanowejksiężniczki.Doskonałerodziny,znajomości
winnychkrajach,któremogąbyćdlanascenne.Niektóreznich
poprostuwyjątkowopiękne.Wnietypowymdlasiebiegeście
szturchnąłmnieżartobliwiewżebra,ajaodsunąłemsięokrok.Tonie
byłazabawa.Niestetyniewszystkieprowincjemogłyzaproponować
cośinteresującego.Dlatego,żebywybórwydawałsiębardziejlosowy,
dodaliśmyodrobinęróżnorodności.Wtejgrupieznalazłosiękilka
Piątek.Aleoczywiścieżadnaniejestzniższejklasy.Musimy