Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takjest,szefowo!BiegiempuściłsięwstronęArnolda.
Itorozumiem.Uśmiechnęłamsiępodnosem.
Zdecydowaniemidzisiajodbija,atowszystkoprzeztegofiuta.
Moiludziemusząwiedzieć,ktoturządzi,inaczejweszliby
minagłowę.Jużmamwystarczającodużoroboty.
Byłamzepsuta.Całkowiciezepsuta.
Czastoszybkozakończyćiwrócićnakolację.
Tak,byłamteżgłodna,zdecydowanie.
Poprawiłamkrótką,czarnąsukienkę,któraopinałamojeciało
niczymdrugaskóra.Podeszłamdotegopieprzonegoszczura,który
leżałnaziemiibłagałożycie,krwawiącnamojąpiękną,lśniącą
podłogę.
Popatrzyłnamnietymiswoimiszarymioczami,zktórychzaraz
zniknieżycie.
Uniosłamnogęizcałejsiływbiłammuswojącienkąszpilkę
odChristianaLouboutinawjegochudeudo.
Tendzieńniemógłskończyćsięgorzej.Właśnieskaziłambuty
zatysiącpieprzonychdolarów.Nie,żebymsiętymprzejmowała,ale
itakmnietowkurzyło.Wszystkomniewkurzało.
Maszostatniąszansęnato,abymniestraciłastabilności.Wiesz,
cotooznacza?zapytałamprzesadnieentuzjastycznieiwbiłamobcas
jeszczemocniej.
Szczurwydałzsiebiechrapliwydźwięk,któryprzeszedłwszloch.
Roześmiałamsięzłowieszczo.
Naprawdęlubiłamtedźwięki.
Anselo!Zamówpizzę!powiedziałamsłodko.
Tonic,żebyłamwtrakcieegzekucji.
Oczywiście,cozawsze?zapytałiwyciągnąłpospiesznie
telefon.
Niewiem,czypotymbędęmiałaochotęnaananasa.Cotybyś