Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szczęściemkuzynki.
MuszęnakarmićLeosiarzekłaiwstałaodstołu.Jeszczedziś
popoprawinachwracamzdzieckiemdoKamieńca!
AleżIguniu!zawołałazawiedzionamatka.Dlaczegochcesztak
szybkoodnasuciekać?ŹleciwCzartorowiczach?
Awam,mamo,dlaczegotakźlepatrzyzoczu,gdywidzicie
Leona?odparłacórkapytaniemizarazdodała:Jestemwdową,
więcmamprawodecydowaćosobie.Skoropostanowiłam,
żewracamydzisiaj,totakbędzieijuż.Niechcęsłyszećżadnych
wywek!
Blanka,słyszącostresłowasiostrzenicy,zacisnęłausta.Igazawsze
byłapewnasiebie,aniedawnozyskanystatuswdowyuczyniłosobą
nadzwyczajniezależną.
ProponujęzakończyćśniadaniezadecydowałapaniJabłońska,
gdymłodamatkaopuściłajadalnię.Poprawinyzacznąsię
popołudniu.
Doobiaduczasciągnąłsięleniwie.Małżonkowiespacerowali
poogrodziewtowarzystwiepańLeszczyńskich,zrywaliowoce
wsadzie,apotemwsiedlidobryczkiiudalisięnaobjazdswoich
włości.Byłtooglądbardzopobieżny,gdyżMarcinniezamierzał
tracićczasu.Pragnąłczymprędzejudaćsięwpodróżpoślubną.Młodą
małżonkęmiałzamiarwprowadzićdoOlechowiczdopiero
popowrociezmiodowegomiesiąca.
Słońcejużgasło,malującniebociepłączerwienią,gdyIgawsiadła
zLeosiemdobryczki,byudaćsiędoKamieńcaPodolskiego.Niemal
wtymsamymmomenciezakończyłysiępoprawiny,owiele
skromniejszeodhucznegowesela.Chociażbyłonanichznacznie
mniejgości,zjedzonowszystko,copozostałozośmiustołów.
PaństwoEmiliaiIgnacySasiccyprzepijalidoJabłońskich,Marcin
wkładałEwiedoustsmakołyki,aonaodwdzięczałasięmężowitym
samym.Oleś,któryzewzględunaswójdziecięcywiekjadał
dotychczastylkowtowarzystwiepiastunkialbomatki,terazbiegał
międzyklombamiiwpychałdobuziwszystko,cotylkomupodano.
DopieronawyraźnysprzeciwBlankigościezaprzestaliczęstowania
chłopca.DziękimatczynejstanowczościmałydziedzicCzartorowicz
uniknąłpoważnejniestrawności.
Dwadnipóźniej,spakowawszywalizki,młodzipaństwoSasiccy
udalisiędoZbaraża,staregokresowegomiasteczka,którewwyniku
rozbiorówznalazłosięwzaborzeaustriackim,wcześniejjednak,nim
Rzeczpospolitadostałasięwręcezaborców,położonybył