Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁIV
FILANTROPIAPRZEZTELESKOP
WswojejkancelariipanKengepoinformowałnas,żemamy
przenocowaćupaniJellyby,anastępniezwróciłsiędomnie,mówiąc,
bezwątpieniawiem,ktotojestpaniJellyby.
Niewiemdoprawdy,proszępanaodrzekłam.Możepan
CarstonealbopannaClare...
Nie!IoniniesłyszelinigdyopaniJellyby.
Niepodobna!Prawnikustawiłsięplecamidoogniaijął
przebiegaćwzrokiempokrytykurzemdywanprzedkominkiem,jak
gdybywypisanotamżycioryspaniJellyby.PaniJellybytodama
obdarzonaniezwykłąsiłącharakteruioddanabezresztysprawom
publicznym.Wrozmaitychokresachczasupoświęcałasiębardzo
rozmaitymtakimsprawom,obecniezaś,jeżeliniezainteresowałojuż
jejcośinnego,jestpochłoniętaAfrykąjakotaką,awszczególności
kultywowaniemkawyoraztubylcówiosiedlaniemnabrzegach
afrykańskichrzeknadwyżeknaszejludności.PanJarndyce,któryrad
pomagawszelkimpoczynaniomuchodzącymzadobre,ma,jakmisię
zdaje,nadwyrazwysokiemniemanieopaniJellyby.
PanKengepoprawiłhalsztukispojrzałwnasząstronę.
ApanJellyby,mecenasie?odezwałsięRyszard.
PanJellyby...Ha!Niepodobnachybascharakteryzowaćgolepiej
niżmówiąc,żejestmałżonkiempaniJellyby.
Toznaczy,okrągłezero?podchwyciłchłopieczwielce
domyślnąminą.
Tegonietwierdzępodjąłzpowagąadwokat.Opanu
Jellybynicpowiedziećniemogę,gdyżabsolutnieniconimniewiem.
Świadomieniemiałemnigdyprzyjemnościoglądaćtegodżentelmena.
Możetobyćczłowiekwybitny,lecz,żesiętakwyrażę,całkowicie
przesłoniętybardziejbłyskotliwymicechamiswojejżony.