Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Terazwierzysz?–Pociągnąłnosem,urażony.–Kie-
dywrzeszczysz,zustlecicipara.
–Nowięcoziębiłosię,icoztego?–Pawianniemógłdłu-
żejzaprzeczaćoczywistymfaktom,tymbardziejżewprze-
moczonymubraniuzkażdąchwiląmarzłcorazbardziej.
–Nic.Alewprognoziepogodyotymniewspominali.
–Botaknaprawdęoniniczegoniepotrafiąprzewi-
dzieć.Zgadują,ajaksięniesprawdzi,zwalająnazmiany
klimatyczne.
–Możliwie.–Karotendociągnąłzamekbluzypodsa-
mąszyję.–Wkażdymraziejestzimno.
Szuflauderzyłpiętąwśrodekkałuży,aletymrazem
lódnieustąpiłtakłatwo,nazgrubiałejtaflipojawiłasię
tylkopajęczynapęknięć.Chciałkopnąćmocniej,gdyna-
glekołonosazawirowałmubiałypłatek.Wyciągnąłrękę;
naotwartądłońcichospływałyśnieżynki,topniejąc
pochwiliwzetknięciuzciepłemskóry.
–Niegrajwięcej–powiedziałniegłośno,aleznaci-
skiem.
Pawianzacząłszczękaćzębami.Usiłowałstłumićten
kompromitującyobjaw,aleszczękościskbardzoutrudniał
mówienie,wrezultaciejegosłowacoruszprzerywałszyb-
ciutkiwerbelek.
–Coztobą?–zwróciłsiędoszczypiornisty.–Dałeś
sięzastraszyćjakmaładziewczynka!Rozumiem,żeKaro-
tenuwierzyłwtoszamańskieczarowanie,bojemułatwo
wmówićkażdagłupotę,alety?Zawszemyślałem,żeje-
steśrozsądny.
–Wzasadziejestem,ale…–Szuflazawstydziłsięwi-
docznie,przytupnąłkilkarazydlarozgrzewkiiżebyzyskać
naczasie.–Trochęniesamowitytenzbiegokoliczności,
nieuważasz?
19