Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Karotenzłapałgozakę,przerywająctenimprowi-
zowanykoncert.
Chybanaprawcośjestnietak.
dzielepiej,kiedypoćwiczę.
Nieotochodzi.Rudzielecwskazałdrżącympal-
cemniebo.Popatrzcie.
Tamcidwajrównocześniezadarligłowy.
Krążącenadosiedlemstadowronznikło,wzasięgu
wzrokuniepozostałanijedenptak.Zrobiłosięniezwy-
klecicho,dochłopcówniedocierałteraznawetszumru-
chuulicznegozpobliskiejdwupasmówki.Przestałomżyć,
uspokosiętakżeporywistywiatr,ajednakpodniebo-
skłonemszybkosułyzwałyniskich,bardzostych
chmur,gaszącnieliczneprześwitysłonecznegoblasku.
Paskudnietowygląda.Szuflawcisnąłdokieszeni
zgrabiałedłonie;wjegogłosiepojawiłosięwięcejpiskli-
wychtonówniżzwykle.Chybazbierasięnaburzę.
Pawiansięroześmiał,aleponieważwyszłotojakośnie-
wesoło,umilkłszybko.
Dobrzetosobiewszystkowykombinował,starycwa-
niak!Rzuciłponurespojrzenienanarożnikbudynku,
zaktórymniedawnozniknąłzekpanaHenia.Pew-
niestrzykałomuwkościachnazmiapogody,wjego
wiekuczujesiętakierzeczy.Naopowiadałbzdur,żebynas
postraszyć.
Noniewiem,niewiem…Karotengłębiejnacią-
gnąłkaptur.Chybaoziębiłosiętrochę?
Wełbiecisięoziębiło!huknąłrozdrażnionyPa-
wian.
Okularnikskrzywiłsięnieznacznie,czubkiembutado-
tknąłpowierzchnikałużynachodnikupodnaciskiemci-
chotrzasnęłalodowaskorupka.
18