Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znowugorączkoworzucilisiędopracy,odgarniając
wielkiezwałyśniegu;zbitegrudywciskałysięgłęboko
podzesztywniałerękawy.Cochwilęktóryśznichpodno-
siłgłowę,żebysprawdzić,czywpobliżunieprzechodzi
ktośdorosły,alewzbitejmglenicniemoglidostrzecda-
lejniżnapięćkroków.Musieliradzićsobiesami,itoszyb-
ko,boPawianwyglądałnaprawdęźle.
Wywlekligowreszciezmozołemnagórę,otrzepali
zgrubsza,dźwignęlizaręceinogi.
–Możetosenszamański–zasugerowałKaroten.–Po-
dobnoniektóreobrzędymagicznemogąwyczerpaćwszyst-
kiesiły.
–Tocośgroźnego?
–Chybanie,powinienwkońcusamsięobudzić.
–Zabierzmygostąd.Musigoobejrzećlekarz.
Próbowalibiec,alerychłoprzekonalisię,żewtakgłę-
bokimśniegunawetpowolnymarszstanowinieladawy-
zwanie.Paręrazyugrzęźliwzaspachpouda,musielisię
cofaćiszukaćdogodniejszegoprzejścia.BezwładnyPa-
wianwyślizgiwałimsięzesztywniejącychpalców,mróz
wbijałwskóręswojeniewidzialneszpileczki.
Gdypokonalizmozołemkilkadziesiątmetrów,Szufla
padłnakolanaibezradniepokręciłgłową.
–Straciłemorientację!Chybaposzliśmywzłąstronę.
Karotenrozejrzałsięwpopłochu.Przecieżnawet
wtakgęstejmglepowinnidostrzecchociażzarysdziesię-
ciopiętrowegobudynku!Wgłowiezatrzepotałymuzno-
wunajgorszeobawy,odktórychażrobiłosięsłabo.
–Zaczekajtu.–OstrożniepołożyłnogiPawia-
nanaśniegu.–Sprawdzę,jaktowygląda.
Skierowałsięwlewo,ztrudemwyrywającbutyzgrzą-
skiejbieli.Starannieodliczyłstokroków,celowoniepod-
23