Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wzroku,ipomimoheroicznychwysiłkówwcaleniewyglą-
danato,żedrogiubywa.
Musieliwalczyćokażdykrok,brnąćmiędzyzaspami,
podczasgdyPawianjakbyprzybierałnawadze.Niewie-
dzieli,jakdługojużtrwamordęga–niemoglisprawdzić
godzinynarozładowanejkomórce,asłońcetonęłowe
mgle–leczjeszczegorszabyłaniepewność,czytawę-
drówkakiedykolwiekzakończysięwjakimśzadaszonym,
ciepłymmiejscu,gdziewreszciebędąmogliodpocząć.
Podbluzamimielitylkolichesweterki,nanogachlek-
kiesportowebuty.Naszczęścieniebyłowiatru,aleitak
bezczapek,szalikówirękawiczekmarzlistrasznie.
–Niedamrady…–poskarżyłsięKarotennieswoim,
skrzypiącymgłosem.
–Wytrzymaj,stary!–wydyszałSzuflaprzezramię,nie
zatrzymującsię.–Wkońcugdzieśdojdziemy.
–Naprzykładgdzie?
–Wszystkojedno.Tuniemożemyzostać.
–Ajeśliwszędziejesttaksamo?
–Wtedybędziemysięmartwić.Ależebytosprawdzić,
musimyiść.
–Jestemgłodny!Nicniejadłemodśniadania.Wiesz,
ilekaloriipotrzebaprzytakimwysiłku?
–Mniejgadaj,tozaoszczędzisznakaloriach–odparo-
wałzniecierpliwionyszczypiornista,któryjużoddłuższego
czasusnułskrytefantazjenatematautomatuzbatonikami.
Powleklisięwięcdalej,jedennadąsany,drugizamyślo-
ny.Mrózchybajeszczeprzybrałnasile,mgłaosiadała
naubraniubiałymnalotemszadzi.Pawianwciążnieodzy-
skiwałprzytomności.Odczasudoczasuporuszałzaskoru-
piałymiwargami,jakbypróbowałmówić,aleudawałomu
sięwydobyćtylkojakieśżałosne,niezrozumiałedźwięki.
26