Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sidoniaroześmiałasię.Znajomośćwłasnychmocnych
stronniejestzłąrzeczą.
–Tak,obiezmamąjesteściepiękne.
Mercymiałarówniepięknąduszęjakciało,lecz
charaktermałejEvenapełniałstarąpiastunkę
niepokojem.Naogółbyładobrymiradosnym
dzieckiem,jednakparęrazyzdarzyłojejsięwpaść
wzłośćiwłaśniewtedyMercyiSidoniamiałyokazję
przekonaćsię,jakpotężnainiepohamowanamoc
drzemiewsześcioletniejdziewczynce.
–Gdziejestmama?Czyzjedziśzemnąśniadanie?
–Poszławgórymedytować.Niedługowróci.
–Czymamasięczymśmartwi?Dziejesięcoś
niedobrego?–Eveczęstoprzejawiaławyjątkowodużą
intuicję.
Starakobietazawahałasię,aleEveitakmogłaby
podejrzećjejmyśli,gdybychciała,więcodparłatylko:
–Oniczymniewiem.Myślę,żepoprostuodczułataką
potrzebę.
Sidoniapodzieliłaciasto,ułożyłajenaprostokątnych
blachachiwsunęładopiekarnika.
–Mogęsięnapićsokujabłkowego?–zapytałaEve.
–Proszębardzo.
Drzwilodówkiotworzyłysięsame,dzbanekzsokiem
przeleciałprzezkuchnię.Sidoniazdążyłagozłapać,
zanimopadłnastół.
–Niepopisujsię–skarciławychowankę.
–Mamapowiedziała,żepraktykaczynimistrza.Jeśli
niebędęćwiczyła,niestanęsięmistrzynią.–Eve
westchnęładramatycznie.–Mamamartwisięomnie.
Uważa,żemojetalentysązdumiewające.