Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pytam,ocochodzi.Idępodprysznic,potem
dogarderoby,przygotowujęsiędowymuszonego
wyjazdu.Wmiejsce,któregounikam.Wostatnie,
doktóregopragnąłbymsięudać.Zażycia.
Moirodzicespoczywajązamiastem,nazielonym
wzgórzu,wtradycyjnych,ziemnychgrobach,
porośniętychtrawą.Nieoboksiebie.Matka,którazmarła
znaczniepóźniejniżojciec,niechciałasąsiadować
zeswoimmężem.Doświadczyłaodniegozbytwielu
krzywd,przemocyigwałtów,abymócwybaczyć.Nie
wymawiałajegoimienia.Wnielicznychmomentach
szczerościnazywałagoPotworem.Toprzezwiskotak
utrwaliłosięwmojejpamięci,żegdywszkolezapytano
odanerodziców,toprzezkilkaminutniemogłem
przypomniećsobie,jakonsięnazywa.Taknaprawdę
nigdyniepoznałempełnegoopisugehennymatki.
Sklejałemgozincydentalnychwyznań,
niekontrolowanychokrzyków,podsłuchanychszeptów,
gdyroztrzęsionatelefonowaładobabci.Bałemsię.
Matka,pomimoswoichwad,byłaminajbliższa.Ojciec
przeciwnie.Stalenieobecny,wracałzkorporacyjnejpracy
wśrodkunocy,regularniepodpity,potykałsię
wciemności,rozrzucałnaczynia,niemogącznaleźć
kieliszków,wrzeszczał.Zamkniętywswoimpokojunieraz
słyszałemnagłeplaśnięciainastępującyponichszloch.
Miałemtylkokilkalat,ajednakobwiniałemsięoswoją
bezczynność.Powinienembyłcośzrobić.Razwyszedłem
donich,alematkanatychmiastodesłałamnie
zpowrotem.Ojciecspałnapodłodze,onasprzątała
rozbiteszkło.Byłemboso.Stanąłemzbytblisko,okruch