Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozpłynąłsięwuśmiechuizdjąłswojeoku-
laryznajgrubszymiszkłami,jakiewżyciu
widziałem.No,weźżeżsobiekupporządną
marynarkę.
Wyszedłemnazewnątrz.Musiałemode-
tchnąć.takdobregoobrotusprawysię
niespodziewałem.Słońcedawałopooczach.
Uśmiechałemsięnacałego,bibliotekarka
sięzamnąobejrzała.Wiosnaprzyszławod-
powiednimmomencie.Jakzwykle.Wsiadłem
naroweriodjechałemstamtąd,planującko-
lejnebadania.Niemogłemsięjużdoczekać.
Zaparkowałemprzedmoimdrugimdo-
mem.Amożetodomtrzeci.Jakzwał,takzwał.
Nieistotnewcaleawcale.Wcaleawcale,po-
wtarzałojciec.Wcaleawcaletoitamto.Trzeba
bybyłodachnaprawić.Rynnazaczynałaprze-
ciekać.Wydębićnatokasęzurzędurzecznie-
bywaletrudna,jakwszystkozresztą.Aleunia
robidobrąrobotę,możebędziedobrze.
Zajrzałemprzezoknodośrodka.Lubiłem
tenniskibudyneczek,anajbardziejto,że
jestoddalonyodmiasta,dookołapięknylas,
gęstezarośla.Nikogotuniepożądanegonie
ma.Jakktośtuprzyjeżdża,tonieprzypad-
kiem.Alboprzywożąnowych,albozabie-
10