Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ływarczącyczajnik.Ścisz,krzyknąłemido-
stałomisię.Przecieżonamusiodreagować.
Musisięrozerwać.Zadużosięuczy.Prze-
cieżmusi.Tak,onamusi.Spojrzałemna
matkę.Siedziałaskulona,zgłowąschowaną
wramionach.Zgarbiona.Włosytłusteiroz-
czochrane.Dziśsięzastanowiłem,najakiko-
lorjefarbowałaikiedyostatnio.Oczywiście,
oczywiście,jestemfacetem.Cotozmienia?
Niewiemwzasadzie.Aleprzecieżmożemy
niedostrzegaćtakichniuansów.Leczjado-
skonaletowiedziałem.Kiedyostatniraz,ja-
kikolor.Nawetnazwętegoodcieniaznałem,
którydługopóźniejspełzałzjejkońcówek
wrazzpojawianiemsięsiwychodrostów.
Więcejgrzechówniepamiętam.
Postawiłemkanapkinastole.Odwróciła
nos.Jakdziecko.Pomarudzi,pomarudzi,
wkońcuzje.Zamknęłaoczy.Wskroniach
mizaczynałodudnićodtejmuzyki.Weroni-
ka,krzyknąłem.Matkasyknęła.Postawiłem
herbatęprzedmatkąnastole.Posłodziłem.
Dwiełyżeczki,takjaklubi.Albomożetak,
jaklubiłaileślattemu.Ktoterazbysobie
tymzawracałgłowę?Musiszjeść,powie-
działem.Aonanic.Spojrzałanamnietym
17