Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.
Podniosłaciężkiepowiekiidelikatnieporuszyłagłową.Było
całkiemdobrze,prawieniebolała.Piekłyjąnatomiastoczyimusiała
kilkukrotniezamrugać,żebyzechciałynadobresięotworzyć.
Spojrzałanaekrankomórki.Dochodziładwunasta.
–Czasnaśniadanie–mruknęła.
Zwlokłasięniechętniezłóżkaipodreptaładokuchni.Nastawiła
czajnik,skorzystałaztoaletyijednymokiemrzuciławkierunkulustra.
Bezzmian–wciążwyglądałakoszmarnie.Niepamiętała,kiedy
ostatniowłasneodbiciesprawiłojejchoćbyodrobinęprzyjemności.
Zgodniezcodziennymrytuałemusiadłazkubkiemkawy
nabalkonieipopijającją,obserwowałaokolicę.Miałastądcałkiem
ładnywidok,alepraktycznieniezauważałatego.Mieszkanie
naostatnimpiętrzepozwalałodostrzecpobliskipark,awieczorem
możnabyłopodziwiaćbłyszczącąodświatełpanoramęmiasta.
Nodobrze,możeniecałegomiasta,alejegofragmentujużtak.
Nataszytojednaknieinteresowało.Czas,kiedyzachwycałasię
widokamizokna,miaładawnozasobą.Aktualnieskupiaławzrok
napobliskimsklepieispacerującychzpsamilubdziećmisąsiadach.
Nieżebynależaładowścibskichosób,poprostuzbierałainformacje
potrzebnejejdopodejmowaniapewnychdecyzji.
Jeślisąsiadkazdrugiegopiętrawyprowadzałaswojegobuldoga,
toszansanajejspotkaniekwadranspóźniejbyłaminimalna.Podobnie
ztymbrodaczemzparteru–wiedziała,żewtymtygodniupracował
nadrugązmianę,atooznaczało,żepowinienzajakieśpięćminut
pojawićsięwzasięgujejwzroku.
–Dzieńdobrypanu–mruknęłaironicznienajegowidok.
Właśniewyłoniłsięzzamurówiszedłtymswoimwahadłowym
krokiemwkierunkuprzystanku.Kobietazbuldogiemjeszczesięnie
pojawiła.
Nataszawyplułafusy,którenieopatrzniepołknęławrazzresztkami