Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widokiemzłocistoczerwonegolasuorazświeżym,rześkim
powietrzem.
–Myślicie,żepogodasięutrzymadojutra?–zagadnęła
Ewa.–Parasolniebędziepasowałdomojegostroju.
–Każdyupiórzparasolkąwyglądagłupio–skwitował
Roman.–Alewprognoziezapowiadali,żemabyćrównie
piękniejakdzisiaj.
Erykwskazałwniebonaniewielkie,kształtnechmury.
–Delikatnecumulusyzwiastująutrzymaniepogody
–stwierdziłnaukowymtonem.–Natomiastgdyniebo
pokrywajątakiebardzodrobne,postrzępioneobłoczki,
czylialtocumulusy,należyspodziewaćsięzmiany
pogody.
–Meteorologsięznalazł–mruknąłstarszyzDeryłów.
–Możeszotympoczytaćwpodręcznikudogeografii.
–Poco,skoroitakmiotymopowiesz?
Romanpuściłdobrataoko,aEwaodetchnęła,żeich
wymianazdańnieprzerodziłasięwkłótnię.Choć
Deryłowiekłócilisiębardzorzadkoibylizgranym
rodzeństwem,sporadyczniezdarzałoimsiępoprztykać
nadzwyczajżywiołowo.
–Wkażdymraziezabawabędzieprzednia
–dziewczynkazapobiegawczozmieniłatemat.–Szykuje
siędoniejcałemiasteczko.PanburmistrzSigmundo
przygotowałnawetspecjalnedekoracje.
–Tyluwydrążonychdyńnigdyniewidziałem…–dodał
Roman.–Gdyzapadnienocizapaląsięwnichświeczki,
tobędzierewelacyjnywidok.
–WkulturzeSłowiannazywanojekraboszkami
–zauważyłEryk.–Karmiłosięjemiodem,kaszą,anawet
wódką…Toznaczy:stawiałosięprzednimitepokarmy.
–Aludzienastępnegodniaalbownocysamijezjadali
iwypijali.
–Niewierzyszwduchy?–Ewazuśmiechemspojrzała
naRomana.Wyprężyłasię,prezentującwielkądynię