Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtakimrazieczekamnatelefon.Wyciągadomnie
rękę.Dousłyszenia,paniTamaro.
Oczywiście.Przełykamślinę,próbującnieskupiać
siędłużejnacieplejegodłoni.Mapanmoże
wizytówkę?
Kiedyspoglądanamnieznieukrywanymzdziwieniem,
wyjaśniam,żeoprócznumerutelefonuprzydałbysię
równieżnamiarmailowy.Pozatymlubięnotować
naodwrociewizytówekróżnerzeczyzwiązanezklientem,
aletegojużmuniemówię.
KrystianBieniukmałpawupepeel…czytam
nagłos.Toprywatnymail?
Narazietakodpowiada.
Trenerpersonalny?Zdziwionaunoszęnaniego
wzrok.
Tak.Znówzerkanazegarek.Przepraszam,śpieszę
siępoodbiórprawajazdy,adziśurządjestczynny
krócej.
Rozumiem.Odchrząkuję.Jesteśmywkontakcie.
Dousłyszenia,panieKrystianie.
Uśmiechasięzdawkowoiodchodzi.Odprowadzam
gowzrokiemdokolejnegobudynku,zaktórymjego
sylwetkaznika.
Wzdychamzrozrzewnieniem.Czasemmiłojestchoć
chwilępoprzebywaćwtowarzystwiekogośtak
pięknego…Możetotrochędziwne,aletakwłaśnieonim
myślęowszem,jestprzystojnyjakomężczyzna,poza
tymmawsobiejednakcoś,czegonieumiemnazwać
inaczejniżpięknem.Idealniewyprasowanakoszula,
czysteobuwie,modnieprzystrzyżone,gęstewłosy,
gładkiedłonie,subtelneperfumy…Przyjrzałammusię
dośćdobrzeizdajęsobiesprawę,żenieczęstospotyka
siętakdbającegoowyglądmężczyznę.Jegostaranny
imodnyubióraprzedewszystkimgładkiedłoniekłócą
misięzwizerunkiemnoszącegosięraczejluźno
isportowotrenerapersonalnego.Chybadlategotakmnie