Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żechybamiałamwypadek.Kiedyjechałamdoprzyjaciółki,wbiegło
mipodkołazwierzę.
Tamyślmnieocuciła.
Wpadłamwpanikę.Byłamnapustkowiu,wśrodkudziczy.
Donajbliższegomiasteczkamiałamjeszczekawałdrogi.Jeślicoś
misięstało,nieprędkobędęmogłaliczyćnapomoc,aprzecieżnie
uśmiechałomisięspaniewaucienapoboczu.
Gwałtowniepoderwałamsięzpoduszkipowietrznejipokręciłam
głowąwewszystkiestrony.Nieczułambólu.Mogłamswobodnie
ruszaćszyją.Uniosłamdłonie.Teżnic.Otworzyłamdrzwi
iwydostałamsięzsamochodu.Gdytylkotozrobiłam,świat
zawirował,aprzedmoimioczamipojawiłysięmroczki.Musiałamsię
przytrzymaćpniadrzewa,bynieupaść,iwtedyzorientowałamsię,jak
wielkiemiałamszczęście.Miejscepasażerazprzoduzostało
całkowiciezmiażdżoneprzezuderzenie.
Boże…wybełkotałam.
Straciłamauto,aleprzynajmniejwyszłamcałozopresji.Tocud.
Prawdziwycud.CzyżbyMadimiałarację?Niepowinnosię
przywoływaćśmierci,botomożewpędzićwkłopoty…
Wzdrygnęłamsię.
Nie.Totylkogłupizabobon.Jestemzbytracjonalnąosobą,
bywierzyćwpodobneidiotyzmy.Tobyłczystyprzypadekityle.
Skontaktujęsięzprzyjaciółkąi…Urwałammyśl,bonagle
zauważyłamcośniewiarygodnego.Musiałamprzetrzećoczy
zezdumienia,boto,codostrzegłam,wydałomisiętakzaskakujące,
żeniemożliwe.Możetoomamyspowodowanewypadkiem,ale…
Alelas,któryzobustronporastałdrogę,był…Tojakiśżart?
Przecieżmamylipiec!Lasbyłjednakpokrytyśnieżnymizaspami.
Podeszłamdonajbliższejznichidotknęłamśniegu.
Tak.Tobyłśniegprawdziwy,białyimroźny.