Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystkiegopostanowiłastaćinieruszaćsię.Przez
momentprzyszłojejdogłowy,abyznówzacząć
krzyczeć.Niestetytymrazemniepotrafiła.Czując,
żezarazbędziepłakać,przykucnęła.
Boże,ratuj!cichojęknęła.
Dziwiącsięwłasnymsłowom,wycierałarękawemłzy.
Uważałasięraczejzaprzeciętniereligijną.Odziwo
miaławrażenie,żeTen,doktóregowołaławnieudolnej
modlitwiemimowszystkosłyszyją.Szybkouprzytomniła
sobie,żenacodzieńwierzywróżne,pozornie
normalnezjawiska.Wzasadzieniewiedziałajak
dokońcadziałatelefonkomórkowy,któregoniemiała.
Fakt,żejeszczeranomogłarozmawiaćzkimś
oddalonymocałesetkikilometrów,naglestałsię
magiczny.Półżartemuznała,żewierzywmoc
bezprzewodowejtelefonii.Nagle,wjejgłowie,powstała
myśl,żeBóg,doktóregopróbowałasięmodlić,być
możejestnieodkrytymzjawiskiemnaturypodobnym
dozjawiskaradiowychfal.Zarazpotemuznała,
żetogłupie.„ChybaBógniedziała,jakkomórka
stwierdziła.Tobyłobyzbytproste”.Poczasieuznała,
żewprzeciwnymraziewBoganietrzebabyłoby
wierzyć,bopoprostuznałobysiędoNiegonumer.
Ponadtouznała,żepoznawałobysięGotakjakpoznaje
siędziałaniemikrofaliczytelewizora.Wtymwszystkim
doszładowniosku,żepotrzebujenajprawdziwszego
cudu.WstydziłasiębłagaćNajwyższego.Jeszcze
wczorajmodliłasięoładnąpogodęioto,żebyodważyć
sięwyznaćWpadalskiemumiłość.„Jestdużostarszyode