Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszeregu.
Jeden,dwa,trzy...liczyładrużynowa.Nojuż
szybciej...osiem,dziewięći...
Nadziesięćcaładrużynastaławjednymrzędzie.
Kikawydawszykomendy:„spocznij”i„wyrównaj”,
chwilęrozglądałasię.
Nodobrze...westchnęła.Witamwas.Zanim
powiemwam,cobędziemydzisiajrobić,zobaczymyczy
nikogoniebrakuje.Mamypięknąpogodęibyćmoże
pójdziemynadrzekę...oczywiściejakbędziecie
grzeczni.Musimyszybkoposprzątaćpośniadaniu,
pójśćpowodęi...przerwałanowłaśnie,miałam
wasprzeliczyć.
Zarazpotemwydałakomendę.Poostatnim,
podanymnumerzezapadłacisza.Nazbiórkę,
szczególnierano,zawszektośsięspóźniałiniebyło
wtymnicdziwnego.Problembyłwtym,żenieobecność
dotyczyłaniesfornejdziewczyny,którąodrana
próbowałupilnowaćWpadalski.Czeredastojących
nabacznośćdziecizaczęłamiędzysobąszeptać.Kika,
przezchwilę,zastanawiałasię.Wjejspojrzeniudałosię
wyczućlekkiezdenerwowanie,którenajwyraźniej
próbowałaukryć.
TymrazemnietylkoWpadalskiwyczuł,żecośjest
nietak.
Wzasadzieposzłatylkonachwilę.Szukając
odpowiedniegomiejsca,obracałasiękilkarazywokół
siebie,niezauważającprzytym,żejużdawnoleśna