Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kolejnyzapach.Tenznambardzodobrze.Towoda
pogoleniuoświeżej,cytrusowejnucie.Kupiłam
mująroktemu.Świętowaliśmyósmąrocznicęnaszego
małżeństwa.Wodabyłazwyższejpółki,alenie
przejmowałamsiękosztem.Nigdynieskąpiłam
pieniędzynaLuke’a.
FOREVER–czyli„nazawsze”.Taksięnazywa.
Itanazwaokazałasiędosyćironiczna.Wtymroku
raczejniekupięmuprezentuzokazjirocznicy.Ani
wnastępnym.
–Clare,słyszyszmnie?Śpisz?–pytacicho,ajego
twarzjesttużprzymoimuchu.
Niechcęznimrozmawiać.Jeszczenieteraz.Nie
czujęsięgotowa.Intuicjapodpowiadami,żebymilczeć.
Gdychwytamojądłońiwplatawniąpalcewlekkim
uścisku,kuswemuzaskoczeniumamochotęmusię
wyrwać,alenierobiętego,tylkoleżębezruchu.
Pochwilisłyszęcichyświstotwieranychdrzwi
iskrzypienieszpitalnychchodakówolinoleum.
Ktoś,czylinajpewniejpielęgniarka,mówi:
–PanTennison?Nazewnątrzczekapolicjant.
Chciałbyzpanemporozmawiać.
–Jakto?Teraz?
–ChciałbyporozmawiaćtakżezpaniąTennison,ale
powiedziałammu,żenaraziejesttoniemożliwe.
Mążpuszczamojądłoń,ajasłyszęskrzypnięcie
krzesłaopodłogę.
–Dziękuję–odpowiada.
Razemzpielęgniarkąwychodzązpomieszczenia.
Lukemusiałniedomknąćdrzwi,bodoskonalesłyszę
rozmowęnazewnątrz.