Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–DetektywPhillips–przedstawiasiępolicjant.
–Przepraszamzatonajście,panieTennison.
Chcieliśmyporozmawiaćzpańskążoną,ale
pielęgniarkapowiedziała,żenieodzyskałajeszcze
przytomności.
–Nicsięniestało–odpowiadaLuke.
Słyszęcieńprotekcjonalnościwjegogłosie.
Wyobrażamsobie,żestoiprosto,jakzawsze,kiedy
próbujezaznaczyćswojąpozycję.Jakzawsze,kiedysię
kłócimy.
–Możepanbędziemógłnampomóc?
–Spróbuję–odpowiadalekkopoirytowany.
Osoby,któregonieznają,niewychwyciłybytego.Ale
jatak.Ostatniosłyszętocorazczęściej,więcejniżbym
chciała.
–Jakbypanokreśliłusposobienieżony
poprzedzającewczorajszy…incydent?–pytaPhillips.
Incydent?Jakiincydent?Próbujęprzypomniećsobie,
oczymmówipolicjant,alemamwgłowiepustkę.
Zzamyśleniawyrywamniemąż,którypyta:
–Usposobienie?
–Jejnastrój.Byławesoła?Smutna?Zestresowana?
Zalęknio…
–Wiem,coznaczytosłowo–przerywamuLuke.
Tymrazemirytacjawjegogłosiejestjużwyraźnie
słyszalna.Jestempewna,żerzuciłdetektywowi
rozzłoszczonespojrzeniepodtytułem:„Maszmnie
zaidiotę?”.
Próbujęsobieprzypomnieć,jaksięostatnioczułam.
Smutna,zła,obrażona…Towłaśniepodpowiada
mipodświadomość,aleniepotrafięwskazaćpowodów.