Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaprezenty,zaaparatyortodontycznedzieci,zajej
wizytywspaibabskiewieczory?Każdyfacetwrobocie
musibraćnadgodziny,żebyzapłacićrachunkiimoże
jeszczecośodłożyć.Żony,nawettakie,zktórymijest
sięwseparacji,muszązrozumieć,żeichmężowie
naokrągłoharująwmieście.
–SpędzaszzniąWigilię?–pytaSheila.
Ajużprawiesięudałouniknąćtegotematu,myśli
Malone.Sheilawymawiatojak„nio”:„Spędzaszznio
Wigilię?”.
–Onapracuje.–Malonerobiunikjakzatrzymany
wpokojuprzesłuchań.–Jateż.
–Typrzezcałyczaspracujesz,Denny.
Żebyświedziała,myśliMalone.Traktujetesłowajak
pożegnanieirozłączasię.Cholera,napiszą
mitonanagrobku:
DENNYMALONE
CZŁOWIEK,KTÓRYPRZEZCAŁYCZASPRACOWAŁ
Pieprzyćto.Pracujesz,umieraszipróbujeszjeszcze
znaleźćwtymwszystkimodrobinęmiejscanażycie.
Aleprzeważniepracujesz.
Wielugliniarzyprzychodzidopracytylkopoto,żeby
odsiedziećswojedwadzieścialat,odwiesićodznakę
iprzejśćnaemeryturę.AleMalonekochatęrobotę.
Powiedztosobieszczerze,myśli,wychodząc
zmieszkania.Gdybyśmógłjeszczerazzacząćwszystko
odpoczątku,itakzostałbyśdetektywempolicjiNowego
Jorku.
Tonajlepszarobotanacałympieprzonymświecie.
Naciąganagłowęczarnąwełnianączapeczkę,bojest