Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DlakażdegomieszkańcaStatenIslandManhattanjest
izawszebędziemiastem.Malonenieprecyzuje,aona
naszczęścienienaciska,tylkomówi:
Mamnadzieję,żeniezamierzaszodwołać
jutrzejszegoprzyjazdu.Dziecibędą
Przyjadę.
Zdążysznaprezenty?
BędęwcześnieobiecujeMalone.Októrejmam
sięzjawić?
Wpółdoósmej,ósma.
Okej.
Pracujeszodpółnocy?pytaSheilanieco
podejrzliwie.
TakmówiMalone.Formalnierzeczbiorąc,jego
oddziałmadzisiajcmentarnązmianę,aletaknaprawdę
pracująwtedy,kiedyuznajązastosowne,czyliwtedy,
gdywymagategojakaśsprawa.Dilerzynarkotykowi
pracująwstałychgodzinach,żebyklienciwiedzieli,
gdzieikiedymogąichznaleźć,alehurtownicypracują,
kiedychcą.Itonietakazmiana,jakmyślisz.
Acojamyślę?Sheilawie,żekażdypolicjant,który
mailorazinteligencjiwyższyniżdziesięćiniejestnowy
nakomisariacie,jeślitylkochce,beztrududostaje
wolnewWigilBegoNarodzenia,anocnypatrol
najczęściejjesttylkopretekstem,żebysięupić
zkolegamialboprzeleciećjakąśkurewkę,albojedno
idrugienaraz.
Nicsobieniewyobrażaj.Pracujemynadczymś
mówiMalone.Możedzisiajzakończymysprawę.
Jasne.
Sarkazm.Ajakjejsię,dodiabła,wydaje,ktopłaci