Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przemowęzakończyłgłębokimwestchnieniemulgi,jakbycieszyło
godotarciedokropkipoostatnimsłowie.Sękwtym,żeostatniesłowo
miałobyćzupełnieinne.„Szukamy”oznaczało„nieznaleźliśmy”.
Przewidującreakcjęchorego,wolałterazniespoglądaćmuwoczy
izająłsiępoprawianiemprześcieradła.Naglespodkołdrywysunęłasię
bladadłońimocnościsnęłagozanadgarstek.
Co...?
Dłońpuściłaikciukiemwskazałaszafkęobokłóżka.Hadczuk
wysunąłszufladęiwyjmowałkolejnoblisterztabletkami
przeciwbólowymi,komórkę,portfel,paczkęchusteczekhigienicznych,
aleAndrzejmrugnąłdopieroprzyżółtymdługopisie.Rysiek
zrozumiał,pogrzebałgłębiejitrafiłnaplikkarteczek,poczym
podłożyłmujepodlewądłoń,adoprawejwcisnąłdługopis.Pochwili
pojawiłysiętamokropniekoślawelitery:DOM.
DomKały?
Skinienie.
Oczywiście,zrobiliśmyrewizjęiniczegonieznaleźliśmy.Żona
wyjechałazarazpozniknięciumęża,dziecioddawnajużzniminie
mieszkająnic.Wbudynkachfirmyrównieżżadnegośladu.Mam
namyślitecałe,bojakwiesz,magazynysfajczyłysięwlipcu.
Dłońzdługopisemznowusięporuszyła:BAGICZ.Zetwyglądało
jakwyschniętynasłońcuwąż.
NastarymlotniskuwojskowymwBagiczupodKołobrzegiem
znajdowałysiępodziemnepomieszczenia,doktórychzwabiono
inspektoraAndrzejaKrzyckiegowczasieakcjiuwalniania
podkomisarzaBałysiaitamuwięziono,anastępniepotraktowano
cyklonemB.Akcjamiałamiejscetydzieńtemuiodtegoczasuwszelki
śladpoporywaczuorazjegozakładnikuzaginął.Niktnicniewidział
iniesłyszał,ajeślinawet,toniepuszczałparyzgęby.Zupełniejak
Krzyckiwszpitalu,pomyślałRyszardHadczukipostanowiłwrócić
dotejmyśliniebawem.Narazierozważał,czypowiedzieć
onajnowszymzałożeniuoperacyjnymkomendantaKrzysztofa
Zdybasa,żepowinniszukaćraczejciałaniżwięźnia.