Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nieznasztegoprzysłowia:„trąbiływciążsójki,żenie
wchodzisięwspółki”?–spytałem,patrzącnaniego
wyzywająco.
–Nietakszłotoprzysłowie–odpowiedziałiprzetarł
twarzdłoniąnaznak,żejestzażenowanymoją
ignorancją.Znałemjużtengestbardzodobrze.Kilka
dziewczynteżtakkiedyśzrobiłowmojejobecności.
–Nieliczysięstylistyka,tylkoprzesłanie.Cholera,
Michał,jakmożnabyćtakimkretynem?Prowadzisz
świetnieprosperującąfirmę,odnosimysukcesynawielu
polach,atychcesztorzucić,boczujeszsięwobowiązku
wypełnićwolęzmarłegoczłowiekaiwejśćwspółkę,która
niewiadomo,cociprzyniesie?Życieniewystarczającocię
nauczyło,żebynieufaćludziom?
–Niejesteśmytu,żebydyskutowaćomoimżyciu,
tylkootwoichzobowiązaniach–warknąłnamniebrat.
–Comiesiącwypłacamycipensjęprezesa,więcmasz
wreszciezacząćnaniąpracować.Albozrobięcoś,czego
naprawdępożałujesz.
Zacząłemsięśmiać.ZMichałemniemalodurodzenia
skakaliśmysobiedogardeł.Byłdużostarszy,więcdługo
miałprzewagę,alewkońcunauczyłemsię
wykorzystywaćto,żejestemmniejszy,zwinniejszy
iszybszy.Wymierzałemciosyzzaskoczenia,niedającsię
złapać.Iteumiejętnościwykorzystywałemodkilkulat
naboisku.Zarazpobiegaczubyłemnajszybszym
zawodnikiemwdrużynie.
–Acotymimożeszzrobić?–spytałem.–Naskarżysz
namniematce?Niejesteśmyjużwszkole.Niematakiej
rzeczy,którątyzrobisz,ajamógłbymjejpożałować.