Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁII
Piotrek
Mogłembyćteraznatreningu.
Siedziałemnazwykłymobrotowymfotelu,
ustawionymwjednymzboksównadużejsali.Nogi
położyłemnabiurku,aręcesplotłemnaklatcepiersiowej.
Zamknąłemoczyigłębokooddychałem,abyutrzymać
równowagęwewnętrzną.Dookołasłyszałemtylko
uderzeniapalcówwklawiatury,alepomagałomitosię
zrelaksować.Niemogłempozwolićsobienato,byjuż
pierwszegodniaMichałOlszańskizostałzamordowany.
Wjakimświetlebymnietopostawiłojakoprezesa,który
zarazmiałobjąćurzędowanie?
Minęłojużpółgodziny,któredałemFilipowi
naznalezieniemibiura,alewcaleniemiałemzamiaru
wracaćnagórę.Gdybywysiliłswójumysł,wiedziałby,
gdziemnieszukać.Skorodotejporyjeszczesiętunie
pojawił,toalbowciążnieznalazłmibiura,albomamnie
wdupie,albopodlizujesięmojemubratu.Każdaztych
opcjiwjakiśsposóbmnieirytowała.
PowiedziałeśKazimierczakowiocałejsytuacji?
Podniosłemgłowę,otworzyłemoczyispojrzałem
naosobęopierającąsięobiurko,naktórymleżałymoje
nogi.Nocóż…Tobyłojegobiurkoijegomiejscepracy,
ajasobiejewłaśnienachwilęprzywłaszczyłem.