Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Odliczałczaszaklętywpłatkachśniegu.Śledziłje,gdy
wdzierałysięzakołnierzpłaszcza,rozpływałypod
wpływemciepłaskóryiniosłyprzyjemneuczuciechłodu.
Ichistnieniezamykałosięwnawiasiekilkusekund.
Topniałydocna,wnikającresztkąwilgociwskórę
iubranie,niezostawiającśladunaotaczającej
rzeczywistości.
„Ludzkieżycieniejestnawettylewarte”,pomyślał.
Wpatrywałsięwprzestrzeńprzykrytąśnieżnobiałym
kocem.Oswajałją.
Światkręcisięwokółrytuałów.Wystarczywsiąść
nakaruzelę,wrzucićdośrodkamonetęidaćimsię
ponieść.Zczasemsiędostosował.Wybierałławkę
zwidokiemnaogródekjordanowski,awzasadzienacoś,
cowzamyśleurbanistówmiałogoprzypominać.
Wletniepopołudniadobiegałstądgwarzabaw.Zimą
placpustoszał.Miejscedziecizajmowałyhordyptaków,
poszukująceturesztekpokarmu.
Procesoswajaniawymagapowtarzalności.Skórzaną
teczkęukładałnakolanachisięgałpopapierowątorbę,
owiniętądlapewnościpodwójnąwarstwąfolii.Wyjmował
skórki,jednapodrugiej,ikładłjeobokkoszanaśmieci.
Czekał.
Pierwszygawronpotrzebowałkilkupodejść,byodważyć
sięsięgnąćpoofiarowanymupokarm.Szybkoprzekonał
swychupierzonychbracidoudziałuwuczcie.Odtąd
ptasiezastępyrozsiadałysięnaoparciachławekizerkały