Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uwłosieniagłowy,łysychikudłaczygładkoszczękich.Jeszczepóźniejokazałosię,żemają
różnetwarzeipostury,wogólesąodrębnymiosobnikami,iwcaleichtakdużoniema.
Podlegaliadiunktowi,prowadzącemupracebadawcze,mieliwperspektywiedoktoraty,
firmowaneprzezszefaInstytutu,którypozapodpisemnadyplomachwyręczałsięadiunktem,
zwracającsiędoniegoperpanieprofesorze,podobniejakidoktoranciinspe.
–Oddawnamógłbybyćprofesorembelwederskim.MianowanymprzezPrezydenta.
OczywiścienawniosekkapitułyRadyNaukowej.
–Aszefjestbelwederski?
–Oczywiście,jakżebyinaczej!Zwyczajninauczycieleakademiccy,kurtuazyjnie
nazywaniprofesorami,niezostająszefamisamodzielnychplacóweknaukowychotakiej
randzejaknaszInstytut.
–Eee!Wnaszymkraju…
–Przynajmniejunastylnynigdyniebyłszefem.
–Tylny?
–Towłaśnietakijakadiunkt,bezbłogosławieństwakapitułyiprezydenckiejnominacji.
Pomyślećtylko,wgłowiesięniemieści,marnująfaceta,któregoilorazinteligencjijest
wyższyniżniektórychdwóchprofesorówrazemwziętych.Zcałegogronapedagogicznego
tylkoonjedennależydoMensy,wiesz,cototakiego?
–Stowarzyszenienajwyższychilorazów.
WolnąchwiląwprowadzałaBognęwrealiaiatmosferęplacówkisekretarkaszefa,
znajomaMagdalenyzaprzyjaźnionejzBogną,dziękiktórejBognatrafiładoInstytutu.
–Dlaczegoadiunktniezostałbelwederskim?–Bognachętniepodtrzymałarozmowę.
–Hardy.Własnezdanieiwogóle.Niezależnyiupartyjak,jak…kot!Wiemcomówię,
upórosłatomałemikiwporównaniuznieustępliwościąidumąkota.
–Ludzienielubiąniezależnych.
Miernotynielubią,zdolnilubią,chociażmająrespekt.Przynimniepopróżnują,aleo
swoichuczniówdba.Najpierwwywalczyłbufet,żebymoglinamiejscuzjeśćcośgorącego,
późniejkabinęodnowybiologicznejikawałekpiwnicnasiłownięićwiczeniagimnastyczne.
Zpoczątkuprofesorniechciałsłyszeć.Staletosamo.Pieniądze.Adiunktuparty,skakał
profesorowidooczu.Nierazsłyszałam,chociażdrzwiobitepoduchami.
–Produkujemynietylesocjologówcoinwalidów,ludzifizyczniescherlałych–
twierdziładiunkt.
–Tylkobezdemagogii,paniekolego,bezwiecowychchwytów–denerwowałsię
profesor.
–Jatopanuudowodnię.
–Trzymamzasłowo–wycedziłprofesor.
Adiunktdopilnował,doktorancistawilisięnaokresowebadanialekarskie,później
wysypałprofesorowinabiurkorozpoznania:skrzywionełopatki,zagrożonekręgosłupy,
wadliwepostawy,znalazłsięiwrzódżołądka.Profesorniewierzył,żetejreprezentacji
przypadkówzencyklopediimedycznejpodopieczninabawilisiędopierowJegoinstytucie,
aleskapitulował.Adaptowanoczęśćpomieszczeńpiwnicznych.Wszyscypomagaliwpracach
prostych.Najwięcejadiunktzeswoimiinwalidami.Terazbardzosobiechwalą.Kompleks
gimnastycznynazywająAdamianum,odimieniaadiunkta–opowiadałasekretarka.
–Ajegosamego,słyszałam,homosatrapiens.
–Celne.Aletrafiadoniegoargumentacjakrótkaijasna.
–Niemiałamokazjisprawdzić.Widziałamczłowiekakilkarazy,przeleciałjak
poduszkowieciznikł.
–Wiem.Cześć,koleżanko!–fundujeprzedniąłapęijużgoniema.Niezdarzyłosię
powiedziećktórejśznas,żeładniewygląda,czyzauważyćmodnąsukienkęlubuczesanie.W
tejdziedziniekompletnydinozaur.
6