Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naniegociosydiabelskiejpięściizanimzostał
zawleczonydosamochoduczekającegonazaśnieżonym
podjeździe,alejużpotym,jaknieświadomaniczego
Weronikaweszładopokojunauczycielskiego,byoddać
tamklasowydziennik,copoleciłajejpaniodpolskiego,
którazresztąniedługopóźniejtakżesiętamzjawiła
istanęłajakwrytanawidokzakrwawionejtwarzypana
odhistorii,którytakdziwniepółleżałipółsiedział
bezwładnienakrześleprzywspólnymstole,gdziezawsze
nauczycielepiliherbatęzeszklanekwczasieprzerwy
iczytaligazety,ijeszczenadodatektapaniodpolskiego,
którabyłabardzomiłaidodziecimówiłatak
pieszczotliwie,jakbybardzojelubiła,zbladłaiprawie
zemdlała,alediabełtylkospojrzałnaniąobojętnie,coś
podiabelskuwarknąłipaniuciekła,ichybawogólenie
zauważyła,żeWeronikajestwpokoju,aWeronikastała
tamwciążjakzamurowana,jakbyjejnogi,jeszczenie
dziesięcioletnie,malutkieidrżące,wrosływniedawno
odnowionyparkiet,iwtedydiabełzobaczył,spojrzał
uważnieinaglesięuśmiechnąłpoprzyjacielsku,
ojcowsku,wujowsku,kumplowsku,jakbytonaniąwłaśnie
czekał,apanodhistoriitylkomusięnapatoczyłpodrękę,
ojcowskodiabelskąrękę,więcdiabełusiadłnakrześle
bliskowmurowanejwbłyszczącyparkietWeroniki
iotoczyłpoprzyjacielskuswądiabelskąręką,iwcale
jejniebiłaninieściskałboleśnie,aninieszczypał,tylko
objął,jakbychroniłprzedtymzłem,wktórewpadł
pouszyiwdepnąłnieszczęśliwiepanodhistorii,akiedy
koledzydiabła,teżpewniediabły,choćmniejważne,
wyprowadzalisłaniającegosiępanaodhistoriiinawetnie
pomyśleliojegopłaszczu,czapceczyszaliku,chociaż