Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rodzicówprzyjaciółki,co,jaksiępóźniejokazało,
wystarczyłodozwolnieniaojcadziewczynyzpracy
wredakcjijednegozczasopism,ananiąsamą
sprowadziłotrochękłopotówpodczasmatury.
Anauczycielfizykimusiałwkońcuzamienićrenomowane
liceumnapodrzędnąpodstawówkęgdzieśpod
Bydgoszczą.Tychiinnychfaktówświadczących
oskutecznościJuliiWeronikadowiadywałasię,siedząc
nakolanachdiabłaisłuchającjegostęchłegoszeptu,
którywilgotnąpleśniąwślizgiwałsiędojejucha,
rozmazywałsięnaskórzeikleiłwłosy.
Niechcęjużpłakałacicho,upominanaprzezniego
zakażdymrazem,żewtympomieszczeniuniejest
tolerowanezbytgłośnezachowanie.Tobyłostatniraz.
Niezmusimniejużpandoniczegowięcej.Proszę,
proszę…!Iniezważającnarygoryobowiązujące
podczasprzesłuchań,wybuchałapółprzytomnym
szlochem.
Nodobrze,popłaczsobie!godziłsięwkońcunaten
nieszkodliwyprzejawjejbuntu.
Uznał,żetowsumieniewielkacenazazgodę
nasiadanienajegokolanachiwtulaniesięwmarynarkę.
Robiłatobezwiednie,jakbyniewidziałazwiązku
międzyosaczającymitoksycznymioparamidiabelskich
szeptówapoczuciemnajwiększejwiny,jakąmogłasobie
wyobrazić.JakbyWeronikanaprawdęniebyłaJulią,jakby
mijałysięwprogutegonienawistnegomiejsca
wnajdalszymzkręgówwymyślonychprzezDantego.
Diabeł,widzącto,dalekibyłodtriumfu.Jegopostawa
sprowadzałasiędocorazgłębszegopodziwudlaWeroniki,