Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
–Uff!–Donatazulgązapadłasięwmiękkifotel
wprzytulnymwnętrzu„PiwnicypodLiliowym
Kapeluszem”.
–No,toterazszczerzemipowiedz,jakbyło–zwróciła
siędoMarty.
–Świetnie!–Martasięgnęłapomenu.–Jestemgłodna
jakwilk!Ciekawe,ilekaloriispalasiępodczasśmiechu?
–Ojej,zapomniałamotympowiedzieć.Dziesięćminut
intensywnegośmiechutominusstodwadzieścia
kilokalorii.
–Notomyspaliłyśmydziśconajmniejdwieście.
Zczystymsumieniemmogęwięcsobiepozwolić
nasałatkę,grzankęczosnkową,amożenawetdwie
ibiałewino.–Martaprzełknęłaślinę,tęsknymwzrokiem
odprowadzająckelnerkę,którazpełnątacąpodążyła
dosąsiedniegostolika.
–Wezmętosamo–stwierdziłaDonata,którejnie
wgłowiebyłoterazjedzenie.Myślamiciąglejeszcze
przebywaław„Zakątku”.–No,powiedzcoświęcej.Jak
sięczułaś?
–TaHelenazzaświatówzrobiłacidobrąrobotę.
Dziewczynysiępootwierały.
–Aty?
–Znaszmnieiwiesz,żenielubięrobićtego,
cowszyscy.Napoczątkuobserwowałam.Pierwsze
ćwiczeniawydawałymisiętrochęgłupie,toznaczy
dziwniebyłopatrzećnaludzi,którzyśmiejąsięzniczego.
Alesamaniewiem,jaktosięstało,żepojakimśczasie
zaczęłamsiędobrzebawić.Imuszęprzyznać,
żenaprawdęsięzrelaksowałam.
–Nowidzisz,mówiłam,żetodziała!–ucieszyłasię