Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięwczoraj,tozaniedbaniemogłabyjeszczewybaczyć.
Alepodobno„Zakątek”działałjużconajmniej
odtygodnia,jakniedłużej.Dlaczegodotejporynie
zabralitegoszpecącegorusztowania?Przecież
pracownicy„Zakątka”codzienniemusielinatopatrzeć
iniktznichsiętymniezajął?Wcaleimtonie
przeszkadzało?Niepomyśleli,jaktenwidokodbiorą
klienci?
Zuzannieniemieściłosiętowgłowie.Wiedziała,choć
niepotrafiłaichzrozumieć,żeludzie,którymbałagan
nieprzeszkadza,nawetostatniouczyłasięichtolerować,
alewtakimmiejscuwszystkonależałobydopiąć
naostatniguzik.Pierwszewrażeniepowinnodawać
poczuciebezpieczeństwa,atwórcytegomiejscazracji
swo​jejpro​fe​sjimu​sieliotymwie​dzieć.
Mimowszystkona​ci​snęłaklamkę.
Wnętrzezyskałojejaprobatę.Jasneściany,białe
okrągłestolikiitakiegosamegokolorukrzesła.Zaladą
wrecepcjipusto,aleZuzannietymrazembyło
tonarękę.Niebędzienikomumusiałatłumaczyć,
pocoprzyszła.Tużobokprowadzącychnapiętro
schodówzciemnegodrewnazauważyłauchylonedrzwi
po​kojunu​merdwa.Wśrodkuniebyłoni​kogo.
Przymknęłazasobądrzwi.Rozejrzałasię,wypatrując
znajomejsofy,fotela,stolikaipółekzksiążkami.Zamiast
nichzobaczyłakoloroweworkisakoistoskarimatpod
ścianą.Zmarszczyłabrwi.Niepodobałojejsiętutaj.Jak
ontosobiewyobrażał?Niemógłznaleźćczegośinnego?
Podeszładowychodzącegonaogródokna.Widokzieleni
wcalejejnieuspokoił.Wszystkobyłonietakie.
Nie​oswo​jone.Obce.
Zrobiłaparękrokówwjednąstronę,potemwdrugą,
kilkarazyprzeszłasięposali,wreszciezatrzymałasię
wkącieprzysamotnymgranatowymsiedzisku.Nigdy