Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Szkoda,żetakabrzydkapomyślał,spojrzawszynakobietę,którausiadłapodrugiej
stroniebiurka.Oczywiście,sekretarkatonieżona,przyglądaćjejsięniemusi.Zawsze
jednak…No,trudno.
Zaświadczeniezpoprzedniejpracymapaniznakomitezauważyłżyczliwie.
Właściwiedlaczegopanistamtądodeszła?
Takmisięułożyłysprawyosobiste,paniedyrektorze.Megomężaprzeniesionodo
Warszawy,więcijaniemogłamsamamieszkaćweWrocławiu.Trudnoprowadzićdwa
domy.
Głosmiałacichy,dykcjędobrą.Siedziałaprosto,patrzącnaniegozuwagą.Raztylko
przelotnymspojrzeniemobrzuciławielki,trochęmroczny,gabinet.
Panikwalifikacjedotknąłleżącychprzednimdokumentówdalekoodbiegająod
przeciętnych.Angielski,niemieckiifrancuskiwmowie,ipiśmie,stenografia,
maszynopisanie,studiumhandluzagranicznego,kursobsługikomputerów.Namiłośćboską,
kiedypanizdążyłatozrobić?roześmiałsię.Przecieżpanimazaledwie…ileto?
Dwadzieściasiedemlat.
Przyglądałsięjejzniedowierzaniem.Wyglądałanastarszą.Możeprzeztouczesanie
jakieśtakiestaromodne.Ładne,gęstewłosybrunatnegokoloru,przypominającedojrzały
kasztan,zwiniętewkoronę.Ktotaksięterazczesze?Twarzszczupła,blada,bezmakijażu,
rysynijakie,oczyukrytezadużymiokularami,chybaniebieskie.Itenczarnyswetertroszkę
wytartynałokciach,ibiałykołnierzyk;spódnicateżczarna.Jeszczeinteresantówwystraszy.
Naogółniewymagamodpersonelu,abychodziłwuniformieczyfartuchu
powiedziałżartobliwie.Prosiłbymjednak,abydopracynieubierałasiępaninaczarno.
Bardzonielubiętegokoloru.Chybaniejestpaniwżałobie?
Nie,paniedyrektorzezaprzeczyłażywiej.Czytoznaczy,żejestemprzyjęta?
Skinąłgłową.Zerknąłnazegarek,jużsięspóźniłdoministerstwa.
Jakpaninaimię?
Irena,paniedyrektorze.IrenaHolzer.
Awięc,paniIreno,proszęzgłosićsięjutrooósmejwsekretariacie.Narazie
zastanowiłsięchwilęprzezpierwszymiesiącbędziepanipracowałarazemzeswoją
poprzedniczką,któraodchodzinaemeryturę.Potemobejmiepanikierownictwosekretariatu.
Wstał,podałjejrękę.Grunttokwalifikacjepomyślał.Atwarz?No,takiestraszydło
toznowuniejest.Jakośtobędzie.
Nakorytarzuzatrzymałgokadrowiec.
Spieszęsię!Później,panieHenrykuusiłowałwyswobodzićpołępłaszczazręki
tamtego.
Ale,paniedyrektorze,ilejejpłacićprzezpróbnymiesiąc?TejHolzerowej?
DyrektorStrzemińskizirytowałsię.
Sampanpowinienwiedzieć.Uzgodnijcietozfinansowym.Zostawpanmójpłaszcz!
Zbiegłposchodach,otworzyłsłużbowegopoloneza.Kierowcęzwolniłpółrokutemu,
gwolioszczędności,abardziejdlatego,żepoprostulubiłprowadzićwóz.
Naradawministerstwieopóźniłasięzniewiadomychprzyczyn.KiedyStrzemiński
zdyszanywbiegłnapierwszepiętro,drzwidosalikonferencyjnejbyłyjeszczeuchylone,a
kilkaosóbstałowkorytarzu,palącirozprawiając.Wtymsamymniemalmomenciepojawił
sięwiceministeridyskutującyśpieszniepogasilipapierosy.Zebranietrwałoniewieleponad
godzinę,przyczympierwszymiostatnimjegopunktembyłoprzedsiębiorstwoTAR-4,
którymkierowałLucjanStrzemiński.Wiceminister,kończącobrady,patrzyłnaniegoprzez
chwilęspodokularów,apotempowiedział:
2