Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naśmieci.Zewściekłościąwysypałcałązawartość
naziemięizacząłnerwoworozgarniaćresztki.Wkońcu
znalazłposzarpanefolioweopakowaniepopestkach.
Za​cząłczy​tać:
„...możezawieraćśladoweilościorzechów,wtym
orzeszkówziemnych”.Morderczespojrzenie,jakim
wtymmomencieobrzuciłAnetę,spowodowało,
żedziewczynawmgnieniuokapobladła.Dałosię
tozauważyćnawetprzymigotliwymświetleogniska.
Przeczytałaśto,cobyłonaopakowaniu?!wrzasnął
nanią.Prze​czy​ta​łaś?!
Odwalsię!Skądmogłamwiedzieć?!odgryzłasię
caławście​kłananiego.
Tyidiotko!!!Gwał​tow​nieru​szyłwjejstronę.
Krzy​siekna​gleza​stą​piłmudrogę.
Zostawją!ZadziwiającomocnoodepchnąłMichała,
tenstra​ciłrów​no​wagęiupadłnazie​mię.
RazemzEliządoskoczyłemdoprzyjaciół,zapobiegając
dal​szejeska​la​cjiemo​cji.
Uspokójciesię!Przecieżtobyłwypadek!Niktnie
chciałce​lowozro​bićmukrzywdy!krzyk​nęłaEliza.
SiedzącynaziemiMichałwalnąłzwściekłościąpięścią
wpiach.
Kurwa!!!za​kląłgło​śno.
Uspokójmysię...zacząłem,bochciałemwyciszyć
emo​cje.Za​sta​nówmysię,cote​razzro​bić.
Jużmówiłem,dzwońmypopolicjęipokaretkę
po​wtó​rzyłzupo​remKrzy​siek.
Zapadłacisza.NawetMartasiedziaławmilczeniu
naprzewróconymkonarzedrzewa.Wydawałosię,
żewypłakałajużwszystkiełzy.Widaćbyło,
żezbezsilnościiżaluniejestwstaniewydusićzsiebie