Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Śnieg,ogieńikrew
Wmiarowytupotnógidącegodrogąwojskawdarłsię
gwałtownytętentkonia,nadjeżdżającegogalopemodstrony
Gutstadt.Dosiadałgomłodypodporucznikwhuzarskim
mundurze.Jegozarumienionąodpęduimrozutwarzokala-
łycienkieblondwarkoczyki,podnosemzawadiackostercza-
łypłowewąsy.Byłwyraźniezczegośzadowolony,bospod
wąsówbłyskałyśnieżnobiałezęby.Zatrzymałkoniaokilka
krokówodgenerała,zeskoczyłzsiodłaizasalutował:
Monsieurlegénéral,meldujesiępodporucznikAntoine
LedruzrozkazamiodpanamarszałkaDavout!poczym
sięgnąłdoszabeltasaiwydobyłzapieczętowanypłaski
pakiet,wręczającgoMarulazowi.Generałzłamałpieczęć
iprzezchwilęprzebiegałoczamikolejnekartkilistu.Na-
stępnie,trzymającwlewejdłoniplikpapierówniczymroz-
łożonątaliękart,potoczyłwzrokiempozebranych:
Monsieurs,musimysięniecopospieszyć.Marszałkowi
bardzozależynaprzejęciuheilsberskichskładówitam-
tejszychprzeprawprzezAlle.Owroguwprawdzienadal
niewielewiadomo,ale„strzeżonego…”.Sądzę,żeniema
sensupoganiaćnaszychwymęczonychpiechurówiarty-
lerii.Wystarczy,żemojabrygadaruszyszybkoprzodem
iprzejmiemagazyny.Nawszelkiwypadekpojadęosobi-
ścienajejczeletuMarulazobróciłsięwstronęAntoine’a:
Pańskizwierzchnikprosi,bymzatrzymałpanaprzy
sobieprzezkilkadniidałsięwyszumieć,bopodobnoroz-
pierapananadmiarenergii…Myślę,żetakiszybkirajddo
Heilsberguumegobokuzaspokoipańskążądzęprzygód.
Ipan,ipańskikońbędzieciepotymspocenijaknależy,
mimomrozu.Wiatrzaśwywiejepanuzgłowywszelką
melancholięMarulazuśmiechnąłsięprzytychsłowach
doporucznikaLedru,gdyżosobiścielubiłtakichenergicz-
nychmłodychludzi,nadającychtonisznytoperacjomlek-
kiejkawalerii.Następniezwróciłsiędostojącegoobokpuł-
kownikaExelmansa,dowódcy1.pułkuszaserów:
50