Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odetchnęłamzulgąischowałamnoteszpowrotem
dotorebki.
Wiesz,żeniemusiszsięogarniać?Jestempewien,
żenawetprostopotreninguwyglądałabyśświetnie.
Słucham?zapytałamzdezorientowana.
Spojrzałnamnietakimsamymwzrokiem
conapoczątku,zróżnicą,żeterazjegoustauniosłysię
wnieudolnymgrymasie,któryzapewnemiał
przypominaćszelmowskiuśmiech.
Ranyboskie,czyjazawszemusiałamtrafiaćnatak
dziwnychgości?
Musiałzauważyćmojezmieszanie,bopochwilidodał:
Alejeślichcesz,toniewidzęproblemu.Odchrząknął
ipoprawiłkrawat.Wyglądawięcnato,żejesteśmy
umówieni.
Tak,ijeślitowszystko,tojużsobiepójdę,nie
ukrywam,żetrochęspieszęsięna…Zacięłamsię
nasekundę,abypomyślećnadtym,jakiekłamstwo
musprzedać.Randkędodałamjaknajbardziej
naturalnie.
Żebymjakiedykolwiekbyłanajakiejkolwiekrandce,
byłobywspaniale,aleniemiałamczasuwymyślić
oryginalniejszejwymówki.
Chciałamstądpoprostuwyjść.Jaknajszybciej.
Randkę?Xavierzmierzyłmniepodejrzliwym
wzrokiem.Niewiedziałem,że…
Żesięzkimśspotykam?
Tak.
Szanujęswojąprywatnośćnajbardziej,jaktylkosię
daucięłampewnymtonem,choćnienawidziłam
kłamać.Jakwidać,niewszystkodasięwyczytać
naportalachplotkarskichskwitowałam,poczym
zebrałamsięzmiejsca,złapałamtorebkęiwystawiłam
wstronęmężczyznydłońnapożegnanie.
Cóż,wychodzinato,żenastępnymrazemmuszę
zrobićlepszyresearchstwierdził.
Napewnocitoniezaszkodzirzuciłamzesztucznym
uśmiechem.Miłobyłosięztobąspotkać,Xavierze.
Noidozobaczeniawewtorek.Wierzę,żenasza