Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
współpracabędzieowocnaipozwolinarozwój
organizacji,naktórąpójdąpieniądzezesprzedaży.
–Jarównież.–Uścisnąłmojąrękętrochęmocniej
iczulej,niżzazwyczajrobilitoinniludzie,cobyłodość
dziwne.–Dozobaczenia,Willow.
–Dozobaczenia.
Wyszłamzkawiarniiniemalodrazuodetchnęłam
zulgą.Rozejrzałamsiędookoła,akiedypoukładałam
wgłowieplannaresztędnia,wygrzebałamztorebkiswój
telefon.
Zadzwoniłampotaksówkę,którapokolejnych
kilkunastuminutachpodwiozłamniepodstudio.Chciałam
sprawdzić,jakradzisobieAutumn,apozajęciach
opowiedziećjejotym,żeXavierThompsontokolejny
facet,któryponieszczęsnejsesjizdjęciowejtrafi
naczarnąlistęosóbdounikania.
Tomojedystansowaniesięwobecrandekiuczućmoże
ibyłostraszne,alebardzopomocne.Chciałamuniknąć
kolejnejporażki,skupićsięnasobieiswoimrozwoju.
Pozatym…tęskniłaminiewyobrażałamsobieobokmnie
kogoś,ktoanitrochębymigonieprzypominał.Tobyło
chybajeszczestraszniejszeodcałejpowłokiochronnej,
którądookołasiebiewytworzyłam.
Kiedytylkoznalazłamsięnamiejscu,weszłam
dostudiaipocichuoparłamsięramieniemojedną
ześcian.Mojaprzyjaciółkaakuratwykonywałaukład
razemzestarszągrupąuczniówimusiałamszczerze
przyznać,żezarównojej,jakiimwychodziło
todoskonale.
JeszczedłuższyczasprzypatrywałamsiępracyAutumn,
domomentuażmuzykaucichła,aposalirozniósłsię
dźwiękoklasków.Uśmiechnęłamsięsamadosiebie.
Byłamdumna.Naprawdębardzodumna.
–Willow!–Autumnoparładłonieoudaiodetchnęła,
próbującunormowaćoddech.–Dajmisekundę,bochyba
umieram–poinformowałaiuniosłapalecwskazujący.
–Spokojnie,nigdziesięjużniespieszę
–odpowiedziałam.
Pochwiliwyprostowałaplecy,poprawiłakitkę,wktórą