Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnetaRzepka:SonataomarzeniachRW2010
–Zostawtegarnki.Itaknicnieprzełknę.Siadajtutajimów,cosięstało.
Wskazałżoniekrzesło,alezignorowałatengest.Wzdychając,odstawiłazupędo
lodówki,potarłarękączoło.Niebyłojejłatwowyznaćmężowi,czegodowiedziała
sięwszkole.
–Izawzięłapieniądzezeskładeknaubezpieczenie–powiedziaławkońcu
drżącymgłosem.
–Słucham?–Zmarszczyłbrwizezdziwienia.Wszystkiegomógłbysię
spodziewać,alenietego,żedziewczynazrobicośtakokropnego.Ufałjej,był
dumny,żematakiemądreizdolnedziecko.Opowiadałocórcewpracy,
wychwalającnajpierwkolejneumiejętnościniemowlęcia,późniejwesołepsikusyi
corazroztropniejszewypowiedzi,aterazniemałeszkolneosiągnięcia.Owybrykach
Izyzawszemilczał,alewkońcuniebyłoichwiele.Uczyłasiędobrze.Nauczyciele
stawialijązawzór,akoledzylubiliiszanowali.Niebyłazłośliwaaniwulgarna.Nie
obnosiłasięzsukcesami,nienaśmiewałazesłabszychwnauce.Zawszechętnie
pomagała,dlakażdegomiaładobresłowo.
–Nicwięcejniewiem–szepnęłaNatalia,rozkładającręcewgeście
bezradności.–Nauczycielkapoinformowałamnie,żepostarasię,żebyIzęusunięto
zeszkoły.Zzaśmieconymipapieraminieprzyjmąjejdodobregoliceumi…
–Spokojnie!–przerwałzdecydowanymgłosemMarcin.Rozpaczżony
mobilizowałagodoracjonalnegomyślenia.Jedenbłądcórkinieoznaczałprzecież
tragedii.Nataliapodeszładosprawyzbytemocjonalnie.–Jeszczenicsięniestało.
Chodź,siadajtutaj,bozarazzemdlejesz.–Wziąłżonęzarękęiulokowałnakrześle.
Samusiałobok.–Dobrzewiesz,żenietakłatwokogośskreślićzlistyuczniów.
PieniądzeIzajutroodda,ładnieprzeprosiinajwyżejobniżąjejocenęze
sprawowania.Trudno.Jakośtoprzeżyjemy.
10