Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnetaRzepka:SonataomarzeniachRW2010
OnawydałatepieniądzeszepnęłaNatalia,wpatrującsięwswojedłoniei
szukającnieistniejącegobrudupodpaznokciami.Niewiemnaco.Niechciałami
powiedzieć.
Pożyczymyjej.Odda,jakzapracuje.Załatwiszjejnaferieiwakacje
zastępstwowSłodkimPrzystanku.Tamzawszebrakujerąkdopracy.
Tociężkikawałekchleba.
Dlaciebieniebyłzaciężki.
Jabyłamstarsza,kiedytampracowałam.
Marcinzacisnąłpalcenadłoniżony.
Poradzisobie.Niemożemytrzymaćdzieckapodkloszem,niechpoznasmak
dorosłości.
Wolałabymdaćjejtepieniądze.
Teżbymwolał,aleIzanasonieniepoprosiła.Niechwięcterazidziedopracy
izobaczy,żeforsanierośnienadrzewach.
Marcin,dlaczegoonatozrobiła?Nataliaspojrzałamężowiwoczy,mając
nadzieję,żeodpowienapytanie,którenajbardziejmęczyło.Martwięsię…
Jateżwyznał.Musiałosięwydarzyćcośzłego.
Amożejapoprostuniejestemdobrąmatką?wybuchnęłanagleNatalia,apo
jejpoliczkachpopłynęłyłzy.Niepotrafiłamjejwychować!Zobacz,doczego
doszło!
Przesadzasz,kochanie.Zresztąwychowywaliśmyrazem,więcoboje
ponosimyodpowiedzialność.
Jakośmnietoniepocieszamruknęła,wzruszającramionami.
Narozrabiała,alejeszczewyprowadzimynadobregoczłowiekatłumaczył
spokojnieMarcin.Starałsięzachowaćzimnąkrew,conieznaczy,żeniebył
zdenerwowany.Drżałymuręceipiekłypoliczki,zupełniejakbysamnarozrabiał.
No,przecieżmyteżniebyliśmyświęci.Zobaczysz,wszystkosięułoży.Zamiast
11