Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Żołądekzaciskamisięwsupeł,kiedydojeżdżamdoHeathrow.
Dworzecjestprzepełnionypodróżnymi.Trzymającplecakprzedsobą,
zagryzamzębyiprzepychamsięprzeztłum.Kiedyludzieprzechodzą
obok,docierajądomnieprzebłyskizichżycia–ichwspomnienia
iemocje–aledziejesiętotakszybko,żeniewyłapujęznichżadnego
sensu.Mojeręcesąspocone,kiedywyciągamtelefonzkieszeni.
Sprawdzamgodzinęiodrazużałuję,żetozrobiłam.Ostatniaodprawa
miałabyćzapiętnaścieminut.Niemogęsięspóźnićnasamolot.
Naperonnaprzeciwkozajeżdżapociągiwylewająsięzniego
dziesiątkipasażerów.Martwiącsię,żedotknąmnieswoimiubraniami,
zbaczamzkursuwlewoikierujęsiędoruchomychschodów.Mija
mniemężczyznaidącywinnąstronęiprzezstrasznąkrótkąchwilę
myślę,żetomójtata,aletotylkojedenzwieluszarychbiznesmenów.
Ludziewhaliodlotówpędząobokmnie,ciągnączasobąoporne
walizkiijeszczebardziejopornedzieci.Dźwiękiprzypominająrój
pszczółgotowych,abymnieużądlić.Toniejesttylkogwarrozmów.
Powietrzeiskrzyitrzaska,zupełniejakbyichubraniaczekały,
ażjedotknę.
Maluchzmokrąodpłaczubuzią,zaktórympodążazmęczona
kobieta,ruszawmojąstronęzwyciągniętymirękami.Zataczamsię,
alenienatyleszybko,byuniknąćotarciasięojejramię.Poroniłapięć
razy,zanimdoczekałasięcórki.Znówjestwciąży,alenieśpi