Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BEZNADZIEJNENIC
Pskówjużmamzasobą,natomiastprzedsobąmam
mapę,nieporadnierozłożonąnakierownicysamochodu.
Deszczzgrademwalązcałąsiłąwszyby,jazaśstaram
sięzaplanowaćmojądalsząpopołudniowo-nocnątrasę.
Mapacoprawdaobejmujetylkopskowskiobwód,ale
zdrugiejstronydziękitemujestbardziejszczegółowa
izarazemturystyczna,więcliczęnato,żeudamisię
znaleźćmiejscawarteodwiedzenia.Zakreślam
długopisemparęwioseknaswejtrasieinieczekając,
deszczustanie,wsuwamsięwniewielkikorek.Powoli
wypływamzmiastawrazzmieszkańcamipodpskowskich
miejscowości,wracającychpodniupracydodomów.
Trasa,którąwybieram,możeijestzaznaczonanamapie,
jednakdrogowskazywżadensposóbjejnieuwzględniają,
nadodatekokazujesiępiaskowymtraktemprzeoranym
przezciągniki.Nicsobienierobięzezdziwionychspojrzeń
pijanychrowerzystów,otwieramszybę,puszczamgłośniej
muzykę,zapalampapierosaizasuwamprzedsiebie,
zostawiającztyłujedyniekłębykurzuunoszącesięspod
kół.Iwszystkobyłobywporządku,gdybynieto,
żekilometrylecą,ażadnejzwiosekzaznaczonych
namapieniemijam,anawetjeśliwjeżdżamdojakiejś
osady,toniemawniejżywegoducha.
Wkońcutrafiamnagrupędzieciakówuzbrojonych
wgałęzieiudającychwalkęnamiecze.Kiedyostatniraz
widziałemtakiobrazeknajakimśwarszawskimpodwórku,
albowogólegdzieś,gdziedzieciakimająjużkomputery
podłączonedointernetu?Pucułowatymądralazkępą
czarnychwłosów,nawidokzbliżającegosięobco
wyglądającegopojazdupierwszyprzerywanierównąitak
skazanąnaporażkęwalkęzwyższąogłowęblondynką.
Okazujesięteżnieformalnymdowódcągrupy,
botoonstajenaprzedziemiejscowejczwórkiiwymienia
pokolei,jakiewsieposobienastępująnamojejdrodze.
Wtymmomenciemamokazjęprzyjrzećsięjego