Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ChateauMargaux
Taksówkarzniewiedział,gdzietojest.Iniekryłrozdrażnienia,
żenazwęlokalu,doktóregojechali,podanomuwjęzykutakbardzo
obcym.Wycieraczki,którepróbowałyzebraćzszybygrubegrona
deszczu,zdawałysiępodzielaćjegorozdrażnienie;ichruchybyły
szybkie,ichoćmiarowe,tojakbynieskładne.Samochódwiekowy
mercedesrazporazwjeżdżałwtworzącesięodranakałuże,
rozpryskującjewokół.Naszczęścieludzimijaliniewieluzmierzch,
okolicaideszczzrobiłyswoje.Tylkostarszakobieta,stojącaprzy
pasach,przyjęłanasiebiebryzgbrudnejwody,unoszącwgórę
obarczonefoliowymitorbamiręce.Obejrzałsięzaskoczony,alezaraz
rozpoznałobraz:szaregoptakaorozpostartychszeroko,mokrych
skrzydłach.Kormoranasuszącegosięnasłupkachfalochronu.
ChateauMargauxpowtórzył,akcentującprzesadnie,
zrozmysłem.Brałodwetnaautorachpomysłu.Nienazwy.Samego
spotkania.
Iwgłosietaksówkarzazabrzmiałaoczekiwanazłość:
Szato,srato.Alesięniąchybaspeszył,boodwróciłsię
iuśmiechnąłpojednawczo.Niewypadłotoszczerze.Jegonalana
twarz,okolonadługą,niechlujnąsiwizną,byłapóźnąreplikątej
zidentyfikatoraumocowanegonatablicyrozdzielczej.Równienalanej,
alejeszczepewnejsiebieibezczelnieżadnej.Jakmłodość.Będzie
zedwadzieściapięćlat,pomyślałA-ski,czaszmienićzdjęcie.
Spróbowałwrócićdopoczątku.Araczejkońca,doktórego
zmierzali:
Tojakaśnowaknajpapodobno.Podsamymlasem.Czyza.
Znajdziemy.
Taksówkarzniepodjąłtematu,leczpochyliłsiękuszybie,jakby
jużterazwypatrywałcelu.Wyłączyłwycieraczki,bodeszczzdawałsię
ustawać,alemijaliszeregdrzew,ikroplesypnęłymocniej.
Jatammówię,jaksiępisze.LerojMerlin.AlboMakDonald.
Topowinienpanmówić:Mac.AlbonawetMc.
Wycieraczkipodjęłyjałowy,szarpanyrytm.Taksówkarzzerknął